-Jake, błagam cię nie rób mi krzywdy- próbowałam się wyrywać, ale niestety chłopak był silniejszy ode mnie.
-Też tęskniłem- wymruczał mi do ucha, okręcając mnie tak, że teraz byliśmy odwróceni do siebie twarzami.
Chłopak zaczął składać mokre pocałunki na mojej szyi, przerzucając mnie przez swoje ramię.
-Jake postaw mnie! Błagam nie rób mi tego.
-Już raz ci odpuściłem- mówił z tym swoim przesłodzonym uśmieszkiem.
-Ej koleś co ty odpierdalasz?!- usłyszałam głos Justina. Odetchnęłam z ulgą choć nadal się bałam.
Justin's POV
-Ciebie to chyba nie powinno obchodzić. Mogę robić z nią co chcę i tobie chuj do tego.- powiedział z ironią w głosie.
-Tak się składa, że ona tutaj przyszła ze mną i z tego co widać nie ma zamiaru z tobą rozmawiać- wysyczałem przez zęby wskazując na wyrywającą się i krzyczącą Abby. Byłem coraz bardziej wkurzony.
-To zabawne, przyszła z tobą, a stała przy barze sama. To moja dziewczyna, więc albo się kurwa odsuniesz po dobroci albo tak obiję ci ten ryj, że odechce ci się nawet patrzeć na tą dziwkę.- Abby cały czas krzyczała szlochając. Poczułem ścisk w żołądku widząc ją w takim stanie.
-Ostatni raz ją tak nazwałeś. Jesteś żałosny. Proponuję zainwestować w mózg. Uderzyłem go pięścią w brzuch przez co zgiął się w pół, a Abby mogła wyswobodzić się z jego uścisku. Pociągnąłem ją za rękę stawiając obok siebie.
-Pożałujesz tego i ty też- wskazał palcem na Abby. Po tych słowach skierował się w stronę drzwi kopiąc po drodze jakiś przedmiot.
Abby's POV
-Wszystko okej?- Justin zapytał mnie z troską (?) w oczach
-Takk chyba tak. Mógłbyś odwieźć mnie do domu?
-Tak masz rację chyba powinniśmy wracać.
-Nie, odwieź mnie i możesz wracać.
-Nie bądź głupia. Myślisz, że po prostu wrócę tu i będę się dobrze bawił?
-Jak chcesz- odpowiedziałam obojętnie. Po chwili żałowałam mojego tonu głosu, patrząc na wyraz twarzy Justina. Był smutny. Szatyn złapał mnie za rękę i pociągnął do wyjścia. Wsiedliśmy do samochodu.
-Może pojedziemy do mnie i tam przenocujesz?- mam z nim jechać?
-Ale po co?- zapytałam starając się nie pokazać żadnych emocji
-Chcesz, żeby twoi rodzice zobaczyli cię w takim stanie?- mówiąc to potarł mój policzek ocierając łzy. Nawet nie zorientowałam się, że nadal płaczę
-Nie chcę ci robić problemu.
-Nie robisz żadnego problemu. Tata z Jazzy i Jaxonem wyjechali do babci, a mama na pewno nie będzie miała nic przeciwko.
-A co z moimi rodzicami?
-Zadzwoń do nich i powiedz, że gorzej się poczułaś i przenocujesz u koleżanki
-Okej dziękuję- moje ciało ponownie zaczęło się trząść
Wszystko będzie dobrze- uśmiechnął się pocieszająco.
-Nie będzie.- już nie odpowiedział. Zauważyłam po jego zachowaniu, że po prostu nie wiedział co. Dojechaliśmy do jego domu po około 10 minutach jazdy. Austin nie mieszkał zbyt daleko od Justina. Szatyn wysiadł z samochodu i otworzył drzwi również mi. Uśmiechnął się lekko, a ja nie potrafiłam odwzajemnić jego gestu. Objął mnie ramieniem, na co go lekko odepchnęłam. On cię uratował debilko. Nic ci nie zrobi.
-Przepraszam- westchnęłam
-Nie to ja przepraszam.
Wchodząc do domu rozejrzałam. Było naprawdę ładnie. Tak nowocześnie.
-Mamo to moja koleżanka Abby. Gorzej się poczuła i przenocuje u nas.
-Oczywiście, jeśli nie będzie problemu- dodałam
-Jakiego problemu skarbie?- kobieta obdarowała mnie szerokim wręcz zaraźliwym uśmiechem.- jestem Pattie, mów mi po imieniu.
-Dziękuję Pattie jesteś bardzo miła.
-Nie ma sprawy. Jakbyś miała jakiś problem to zawsze możesz do mnie przyjść kochanie.
-Dobrze mamo my może pójdziemy na górę.- odezwał się Justin
-Dobranoc dzieci.
Justin zaprowadził mnie do swojego pokoju. Szczerze mówiąc nie był to pokój typowego nastolatka. Był taki bardziej dojrzalszy? Nie wiem jak to opisać. Widać, że ma głowę na karku. Dobra głupia jestem. Nieważne.
-Chcesz wziąć prysznic?- z rozmyśleń wyrwał mnie głos Justina
-Tak
-Okej tu masz ręcznik, a tu jakieś ciuchy, w których możesz spać.
-Dziękuję
Po tych słowach weszłam do łazienki. Zsunęłam swoją sukienkę i wskoczyłam pod prysznic. Dokładnie umyłam ciało i włosy. Opłukałam się z piany następnie wychodząc z kabiny. Osuszyłam się ręcznikiem i owinęłam nim włosy. Założyłam ubrania od Justina i wyszłam z łazienki.
-Justin, która właściwie godzina?
-22.00
-Podasz mi torebkę, zadzwonię do rodziców.
-Jasne trzymaj. - rzucił mi torebkę, którą ledwie złapałam
-A tak właściwie to co ty robisz?
-Szykuję sobie spanie na podłodze a na co to wygląda?- odpowiedział z uśmiechem
-Justin przestań możesz przecież spać na łóżku
-A ty ze mną?
-A mam inne wyjście?
-Raczej nie
-No właśnie
-Dobra dzwonię
Mama odebrała już po drugim sygnale
-Hej Abby coś się stało?
-Nie mamo wszystko w porządku, tylko trochę gorzej się poczułam i przenocuje u koleżanki okej?
-Jesteś pewna, może przyjadę do ciebie?
-Nie mamo, naprawdę wszystko okej. Po prostu, chciałam zadzwonić, że nie wrócę na noc.
-No dobrze córciu tylko uważaj na siebie i jakby coś się działo to dzwoń.
-Dobrze mamo. Dobranoc. Kocham cię
-Dobranoc Abby. Też cię kocham.
Dziwicie się dlaczego moja mama tak łatwo na wszystko pozwala? Cóż, są wakacje, a ja z moją mamą mam naprawę bardzo dobrą relację. Jest jak moja przyjaciółka i często się tak zachowuje. Ufa mi i ja jeszcze nigdy jej nie zawiodłam.
-Abby mam tu dla ciebie tabletkę przeciwbólową- powiedział Justin wyciągając do mnie rękę.
-O dziękuję, już drugi raz ja nie wiem co ja bym bez ciebie zrobiła.
-Zginęła byś skarbie- zachichotał, na co ja odwzajemniłam jego gest.
-Kładziemy się spać?- zapytał się w momencie kiedy połknęłam lek.
-Tak, ty czytasz mi w myślach czy jak?- zaśmiałam się
-Chciałabym
-Oj uwierz mi nie chciałbyś- odpowiedziałam na co chłopak się zaśmiał
-To nie jest śmieszne- powiedziałam kładąc się do łóżka, chłopak zrobił to samo nie przerywając śmiechu.- z czego się tak śmiejesz?
-Z ciebie
-No dzięki- udałam obrażoną
-Nie złość się na mnie księżniczko.
Ja przybierając już poważną minę znowu przypomniałam sobie wydarzenia z dzisiejszego dnia. Kiedy on zniknie z mojego życia? Jake
-Nie myśl o tym- przerwał mi głos Justina- powiesz mi kim on jest? - zastanawiałam się czy powiedzieć mu prawdę. W końcu doszłam do wniosku, że mu powiem. Po pierwsze dlatego, że Jake wie jak on wygląda i pewnie łatwo mu tego nie odpuści. Po drugie dlatego, że pomimo, że znam Justina bardzo krótko to zaufałam mu. Ze względu na to, że pomógł mi już tyle razy. Wiem, że warto go mieć przy sobie w trudnych momentach.
-Jake to od roku mój chłopak. Tylko, że problem w tym, że już od dawna próbuję się od niego uwolnić. Nie kocham go i z biegiem czasu zastanawiam się czy kiedykolwiek go kochałam. Na pewno był dla mnie ważny, ale teraz już nie jest. Brzydzę się nim. Boję się go. Od momentu, w którym oznajmiłam mu, że nie chce już dłużej z nim być, co było jakieś 7 miesięcy temu. Znęca się nade mną- mój głos się załamał. - bije, poniża jeszcze raz bije, wyzywa i bije. Zastanawiałam się co jest z nim nie tak. Kiedyś był normalny. Przy znajomych zachowuje się normalnie. Uchodzimy za najzwyklejszą, szczęśliwą parę, nawet przy moich rodzicach. Nie wiem już co mam myśleć. To mnie przerasta- załkałam
-Ciii będzie dobrze. Pomogę ci.
-Nie uda ci się Justin. On jest niebezpieczny. On może ci coś zrobić. Już teraz za daleko w to zabrnąłeś. Chcesz zarezykować? Nie boisz się?
-Chcę ci pomóc i zrobię to nieważne ile miałbym przez to poświęcić
-Ja nie jestem tego warta
-Jesteś warta wszystkiego.
-Ja jeszcze niedawno myślałam, że może uda mi się jakoś od niego uwolnić. Ale zaczęłam wątpić. A on próbował mnie zgwałcić. I to nie jeden raz. Ale ty mnie uratowałeś. Jak to się dzieję, że zawsze zjawiasz się w takim momencie?
-Może jestem twoim aniołem stróżem?- zachichotał
-Dziękuję
-Nie dziękuj, nie masz za co. To nie powinno cię spotkać. Nie zasłużyłaś na to. Przepraszam, że cię zostawiłeś samą przy tym barze. Nie chciałem, żeby coś ci się stało. Poradzimy sobie z tym.
-To nie będzie proste. To jest za bardzo niebezpieczne. Ty nie powinien..- przerwał mi Justin kładąc palec na moich ustach.
-Cii nawet tak nie mów. Idziemy spać.
Chłopak objął mnie ramieniem i splótł nasze nogi. Czułam na swojej szyi jego spokojny oddech. W myślach dziękowałam Bogu, że postawił go na mojej drodze. Byłam samolubna i to bardzo. Myślałam tylko o sobie. Mogła już wtedy go od siebie odsunąć, ale ja myślałam tylko o sobie. Nie powinnam się urodzić Zamknęłam oczy i odpłynęłam.
~.~.~.~.~.~.~.~.
Hej Kochani. Patrzcie dodałam rozdział. Szczerze mówiąc myślałam że dodam go dopiero pojutrze, ale udało się dzisiaj. Mam nadzieję, że się podoba. Przepraszam, że krótki. Następne będą dłuższe. Obiecuję. Życzę wam wszystkim mokrego dyngusa jutroooo :** Kliknijcie CZYTAM. Kocham was <3 I do następnego ;**
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
noo. cholerka.. coś czuję , że Jake nie odpuści. kretyn głupi. on jest głupi czy głupi?
OdpowiedzUsuńa Justin... taki słodziak. cholera. dajcie mi takiego. Biedna Abby ;<
wspaniały rozdział <3
true-big-love-jb.blogspot.com
red-sky-jb.blogspot.com
AAAAAAW <3
OdpowiedzUsuńPodobało mi się, jak Justin skopał tyłek Jake'owi :D To takie słodkie, chociaż brutalne, hahaahh, ale ja lubię takie rzeczy. Bo jestem dziwna. xD
Po co ja się w ogóle przyznaję? Hahaha :D
A potem te słodkie momenty, aaaawh, ona u niego śpi, tym to mnie po prostu zgniotłaś, no <3
Jak czytałam, to miałam wrażenie, że jestem główną bohaterką i to takie piękne uczucie, awhh *.*
Raaaaany, uwielbiam tą fabułę. :D Jest cholernie ciekawa i chce się czytać więcej :D
Czekam na kolejny z niecierpliwością, jejku <3
~ Drew.
http://glow-in-your-eyes-enlighten-my-world.blogspot.com/
http://angelsdonotdieyet.blogspot.com/
Więc tak.. Abby i Justin są tacy słodcy!! *.*
OdpowiedzUsuńA Jake to palant, nienawidzę go i boję sie co może jeszcze zrobić Abby i Justinowi. Mam nadzieje że niedługo wszystko się jej ułoży i niech nawet nie myśli o odpychaniu Justina.
Świetny rozdział. ;*** Życze weny.
roommate-jb.blogspot.com
Jake jest głupi czy głupi. Frajer, nienawidzę go. Boję się, że zrobi coś Justinowi i Abby.
OdpowiedzUsuńJus jest taki słodki.xd Jestem ciekawa co będzie działo się dalej. Czekam na następny. xx
Little Swagger z http://okropna-rzeczywistosc.blogspot.com/
Jeju, dobrze, że Abby nic się nie stało i Justin przyszedł w porę, bo inaczej mogłoby być bardzo źle. To słodkie, że Justin zabrał ją do siebie. Dobrze, że została z nim, bo on potrafi ją uspokoić. No i dobrze, że opowiedziała mu o wszystkim, co zrobił jej Jake i kim w ogóle dla niej był, bo teraz będzie jej łatwiej. Mam nadzieję, że Justin sprawi, że znowu zacznie ufać ludziom i przestanie się bać. No i że będzie jej bronił przed jej nieobliczalnym... no właśnie... były.? Chyba mogę go tak nazwać, bo to tylko on ma urojenia, że Abby nadal jest jego. Wspaniały rozdział! Kocham i Ciebie i to opowiadanie! Jest cudowne ♥
OdpowiedzUsuńblack-tears-jb.blogspot.com
my-heaven-jb.blogspot.com