sobota, 5 kwietnia 2014

Rozdział 2

Kiedy doszłam do domu była już 16.00. Byłam już zmęczona sama nie wiem czym. Postanowiłam wziąć wcześniej prysznic i spędzić wieczór przed laptopem. Wyjęłam ze swojej szafy luźne spodenki i koszulkę i ruszyłam w stronę swojej łazienki. Włączając muzykę (zawsze lubiłam kąpać się przy muzyce) weszłam pod prysznic. Rozkoszowałam się pięknym różanym zapachem mojego płynu pod prysznic zaczęłam układać sobie w myślach scenariusz tego lata. Jake, Jake, Jake, Jake. Jego imię wciąż dudniało mi w uszach. Wiem, że te wakacje będą straszne. Dlatego się nie cieszyłam. Nienawidzę go, nienawidzę jego widoku, jego głosu, jego oczu, jego twarzy, jego dotyku. Nienawidzę. Po prostu nienawidzę. Wakacje, czyli wolne dni. Niestety nie wyjeżdżam nigdzie z rodzicami. Mówię niestety, bo wtedy przynajmniej na parę dni uwolniłabym się od Jake'a. A tak, będzie mnie miał dla siebie 24 h na dobę 7 dni w tygodniu. Nie potrafię mu się sprzeciwić. Wiem, że i tak nic nie zdziałam. On już popadł w jakąś obsesje. Czemu ja nie mogę być normalna? Dlaczego nie mogę mieć chłopaka, który będzie mnie kochał z wzajemnością? Gdyby rok temu ktoś mi powiedział, że sprawy tak się potoczą wyśmiałabym go na miejscu. Przejechałam palcami bo moich starych ranach na nadgarstku... To było silniejsze ode mnie. Czasami po prostu z bezsilności i zwyczajnej złości cięłam się, bo nie widziałam już innego rozwiązania. Patrząc na nie obiecałam sobie, że już nigdy tego nie zrobię. Nie potrafię już przypomnieć sobie ile razy to sobie obiecywałam. Wyszłam spod prysznica i od razu owinęłam się białym, puchatym ręcznikiem, aby zimno nie zdążyło mnie ogarnąć. Włożyłam swoją piżamę i wskoczyłam pod kołdrę włączając laptopa. W momencie, kiedy logowałam się na twittera usłyszałam dźwięk dzwonka mojego telefonu, który oznacza że dostałam smsa.

OD JAKE:
Cześć skarbie. Stęskniłem się. Przyjedziesz do mnie?

 DO JAKE:
Jake jestem już wykąpana.

OD JAKE:
W takim razie będę u ciebie za 10 minut.

Czytając tą wiadomość przeszły mnie ciarki. Nie mam ochoty o nim myśleć a co dopiero na niego patrzeć. Boję się go. Może to dziwne, ale w tym momencie nie wiem na co go stać i nie jestem pewna jak się zachowa. Nie odpisałam już.

DO JASS ;**:
Jake ma zaraz do mnie przyjechać.

OD JASS ;**:
Pff. Trzymaj się jakoś i jakby coś się działo to dzwoń ;**

DO JASS ;**:
Okej :c

Właśnie tego potrzebowałam. Miłego słowa, które nie brzmi jak: Wszystko będzie dobrze. Bo przecież nie będzie. Zrezygnowałam już z komputera i położyłam się na brzuchu wtapiając się w moją poduszkę. Za jakieś 15 minut usłyszałam krótkie pukanie do drzwi mojego pokoju. Ktoś, kto pukał nie czekał nawet na moją odpowiedź i wszedł do pokoju. Tym ktosiem był oczywiście Jake. Podszedł do mnie i pocałował mnie na przywitanie. Nie odwzajemniłam pocałunku, co go zdziwiło. Oderwał się ode mnie.
-Co jest do chuja?- Powiedział z lekko podniesionym głosem.
-O co ci chodzi?- odpowiedziałam ze znudzeniem w głosie.
-Chyba normalne, że chce pocałować swoją dziewczynę na przywitanie.
-Właśnie chodzi o to Jake, że od paru miesięcy próbuję uzmysłowić ci, że nie chce być już twoją dziewczyną.
-A ja już od paru miesięcy próbuję uzmysłowić ci, że nie będziesz miała innego chłopaka. Nie zasługujesz na nikogo, dlatego jesteś ze mną. Nie nadajesz się do niczego. Beze mnie jesteś nikim, nie poradzisz sobie beze mnie.
-Jesteś żałosny. Powinieneś się leczyć. Jesteś nic nie wartym dupkiem, nienawidzę cię.
-Co ty powiedziałaś?- powiedział z lekkim zirytowaniem
-Powiedziałam tylko prawdę
-Ostatni raz powiedziałaś coś takiego. Rozumiesz?
-Nie jesteś moim pieprzonym ojcem, żeby mówić mi co mam robić.
Po tych słowach spoliczkował mnie, wydaje mi się, że z całej siły. Przekręciłam głowę, tak aby na niego nie patrzeć i próbowałam powstrzymać łzy, które zebrały się pod moimi powiekami.
-A teraz ładnie mnie przeprosisz i pocałujesz na zgodę. Tak?
-Wolałabym umrzeć niż cię całować.
Kiedy podniósł rękę, aby znowu mnie uderzyć usłyszałam pukanie do drzwi. Dziękowałam w myślach Bogu, że dał mojej mamie takie wyczucie czasu.
-Jesteście głodni?- mama wystawiła głowę przez próg- Tata zamówił pizze.
-Nie nie jeste..- nie mogłam dokończyć, bo przerwał mi głos Jake'a - Oczywiście, że jesteśmy.
-Zjecie z nami, czy przynieść wam tutaj?
Tym razem postanowiłam go wyprzedzić- Zejdziemy do was.- nie chciałam znowu zostać sama z Jakiem w pokoju.
-Dobrze dzieci to czekamy na dole.- mama odrzekła ze spokojem w głosie.
Zanim Jake zdążył się odezwać ruszyłam do łazienki, aby nie musieć patrzeć na jego perfidną twarz, której tak się bałam. W końcu postanowiłam wyjść i zejść na dół.
-Boże dziecko co ci się stało?!- odparła  Clara z przerażeniem i czymś w rodzaju współczucia?
-Co mi się stało?- zapytałam zdezorientowana
-Twój policzek.. Jest cały siny i opuchnięty- zapomniałam już o bólu, bo wciąż myślałam o obrzydzeniu jakie czuje do Jake'a
-Aaa to, hmm bo ja.. Poślizgnęłam się ja wychodziłam spod prysznica.- miałam nadzieję, że mama uwierzy w kłamstwo, które wymyśliłam przed chwilą i skończy temat
-Posmaruj to czymś potem, żeby opuchlizna zeszła- odparł mój tata
W tym czasie "mój chłopak" niczym się nie przejmując zajadał się pizzą. Tak go nienawidziłam. Wiem, że powtarzałam to już tysiąc razy, ale nic nie poradzę, że na sam jego widok skręca mnie w żołądku.

*JAKE'S POV
Ta mała suka już za dużo sobie pozwala, ale co ja mam poradzić na to, że nie mogę pozwolić, aby inny chłopak się do niej zbliżył. Ona nie może odejść. Ja ją kocham i ona jest tylko dla mnie. Nie ma innej opcji. Abby musi być tylko ze mną. Nikt inny nie będzie jej chciał. Na nikogo innego nie zasługuje. Muszę coś zrobić, żeby pokazać jej, że należy tylko do mnie. 

***


 *ABBY'S POV
Dzisiaj mija rok. 365 pieprzonych dni. Nie mogę i nie chcę wierzyć, że zmarnowałam na niego tyle cennego czasu. Już nie mam pomysłów w głowie na kłamstwa, które kieruję w stronę moich rodziców. Prawie codziennie na moim ciele pojawiają się nowe ślady, zadrapania i siniaki. Czy ja urodziłam się tylko po to, żeby cierpieć? Chyba tak. 

***

Leżałam na swoim łóżku nudnie spędzając czas. Oglądałam jakiś program na MTV i jadłam żelki. Tak wiem bardzo zdrowy tryb życia, ale co ja poradzę na to ochoty nigdzie wychodzić. Jedna rozmowa z kimkolwiek przeradza się w furie Jake'a a ja nie chcę słuchać kolejnych wyzwisk. Kiedyś zabronił mi nawet rozmawiać z Jass, ale wyśmiałam go i w końcu odpuścił. Szczerze to jestem zła na siebie, że nie potrafię się od niego uwolnić. Z drugiej strony on jest nieobliczalny i nie mam na niego wpływu. Drynnn drynnn drynnn Z moich rozmyśleń wyrwał mnie dźwięk dzwonka mojego telefonu. Wykopałam mojego I Phona spod kołdry i spojrzałam na wyświetlacz. Jake. O Boże czyżby mój ukochany chłopak Jake!- czujecie ten sarkazm prawda?
-Słucham?- odparłam cicho
-Cześć kochanie, nie wiem czy pamiętasz, ale dzisiaj mija rok odkąd jesteśmy razem. Wiem, że ten czas minął bardzo szybko i z tego powodu przygotowałem dla ciebie coś specjalnego. Czekaj na mnie pod twoim domem za pół godziny. Dobrze?
-Jakoś nie mam ochoty..
-Abby skończ i nie sprzeciwiaj mi się.-odparł z wyczuwalnym jadem w głosie
-Dobrze będę czekała.
-I bardzo dobrze. Do zobaczenia Abby. Kocham cię.
-Tyaa pa
Nie miałam ochoty go widzieć. I co on przygotował? Ja na serio się go boję. Podeszłam do szafy i zaczęłam rozmyślać, co mogę ubrać. Też tak macie, że macie tyle szmat, a i tak nie wiecie w co się ubrać? Tak wiem, że tak macie. Ubrałam czarne obcisłe rurki, białą bokserkę i luźny beżowy sweter. Mimo, że jest lato dzisiaj było dość chłodno. Przetarłam twarz ręcznikiem i wykonałam lekki makijaż. Włosy zostawiłam rozpuszczone. Wzięłam jeszcze czarną torbę i spojrzałam na zegarek. Akurat minęło pół godziny. Doskonałe wyczucie czasu Abby.- pomyślałam. Zeszłam na dół.
-Mamo ja wychodzę!- powiedziałam zakładając buty
-Dobrze Abby tylko nie wróć za późno!
-Okej mamo. Pa!
Wyszłam przed dom, gdzie czekał już na mnie Jake oparty o maskę samochodu.

~.~.~.~.~.~.~.~.~.
Hej kochani ;** Na początek chciałam podziękować za wszystkie miłe komentarze pod pierwszym rozdziałem i prologiem. Na razie rozdział trochę nudny, ale już w kolejnych rozdziałach coś zacznie się dziać. Zachęcam do pytania na asku. Mam nadzieję, że się podoba i proszę o komentarze. Kocham was misiaczki ;**

9 komentarzy:

  1. Boze, jak ja nienawidze Jake. -.-
    Jak on moze byc taki bezczelny, wprosic sie do niej do domu i na dodatek uderzyc Abby, za to, ze go po prostu nie kocha? -.- Chetnie skopalabym mu tylek, za te jego zachowanie. :/
    Mam nadzieje, ze nie zrobi krzywdy jej, gdy pojada na ta rocznice. :/
    Ciekawa jestem, kiedy pozna Justina i szczerze, nie moge sie doczekac tego momentu :D
    Jestes skarbie bardzo utalentowana i nie pozwol sobie wmowic czegos innego. Twoj styl pisania jest swietny i sprawia, ze chce czytac wiecej, wiecej i wiecej.. :D
    Kocham i czekam na nastepny rozdzial! :)
    ~Drew.
    http://glow-in-your-eyes-enlighten-my-world.blogspot.com/

    http://angelsdonotdieyet.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. fajnie justyna :)
    wpadaj do nas
    http://no-one-can-hurt-you-now.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Odpowiedzi
    1. Konstruktywna krytyka przede wszystkim :)
      Napisz do mnie bez anonima, tchorzu ;)
      Ask: http://ask.fm/lovemekissmeeee

      Usuń
  4. Jezuu.. dziewczyno jak ty pięknie piszesz. Czekam na następny rozdział. Życzę weny. <3<3<3

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeju, kochanie masz wieli talent, nie zmarnuj go. Świetnie piszesz czekam na nn:) Genialne. // impossible-and-yet.blogspot.com / @drewxsh

    OdpowiedzUsuń
  6. Jejuniu, wspaniały rozdział! Ugh, Jek jest straszny normalnie. Boje sie, co on moze zrobic Abby. Oby nic jej sie nie stalo. Chociaz, skoro on za takie 'byle gowno' potrafi ją uderzyc, to moze byc jeszcze gorzej. Biedna Abby. Mam nadzieje, ze jak pozna Justina, to jej zycie troche sie odmieni. Jestem ciekawa, co przygotowal Jake. Ale az sie tego boje. Jej, szkoa, ze jej rodzice nic nie widza. No, albo nie chca widziec. Ktos powinien jej pomoc. Mam nadzieje, ze tą osobą bedzie Justin ;)
    Wspaniale piszesz, Twoj styl jest swietny i wciągający. Czekam na kolejny. Jesli mozesz, dlaej mnie informoj ;*
    my-heaven-jb.blogspot.com
    black-tears-jb.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Jejuu, jaki długi i wspaniały oczywiście! Ej.. Boje się co Jake wymyślił. Biedna Abby, mam nadzieje, że nie stanie się nic strasznego, a jeśli stanie to może chociaż taki Justin ją uratuje.. ;)
    Czekam nn. ;**
    Weny życzę kochanie. <3
    roommate-jb.blogspot.com (jest nowy rozdział.. :) )

    OdpowiedzUsuń