czwartek, 10 kwietnia 2014

Rozdział 4

Justin's POV
Postanowiłem nie wracać już do parku tylko do razu skierować się do domu. Wysłałem tylko smsa do Austina, że dzisiaj nie mam humoru na zawieranie nowych znajomości. Cały czas myślałem o tej dziewczynie. Abby. Jakim trzeba być człowiekiem, żeby tak zranić dziewczynę? Ten chłopak chyba ma ze sobą jakiś problem. Nigdy nie byłem wrażliwy na ludzkie cierpienie, ale jak widzę jak taki gnój gwałci, to aż się we mnie gotuje. Może jestem głupi, ale nie odpuszczę sobie tej dziewczyny. Mam przeczucie, że ona już dużo cierpiała i dużo jeszcze będzie cierpieć. Cały czas mam przed oczami jej roztrzęsione ciało i oczy przepełnione strachem. Zatrzymałem się samochodem na podjeździe przed moim domem. Miałem nadzieję, że mama z Jazzy już wróciła. Wszedłem do środka spokojnym krokiem i od razu skierowałem się do mojego pokoju. Reszta dnia minęła mi tak samo jak przed wyjściem do parku. Wykąpałem się i położyłem do łóżka. Przed snem myślałem jeszcze jak pomóc tej dziewczynie. Może nie powinienem się narzucać. Ale czy ja stosuje się zasad? Nigdy tak jeszcze chyba nie było. Muszę spróbować. Jeśli tego nie zrobię, będę żałował do końca życia i nigdy sobie tego nie wybaczę. Spojrzałem na wyświetlacz mojego telefonu. 23:45
Zamknąłem powieki powoli przenosząc się do krainy snów.

Abby's POV
Obudziły mnie promienie słoneczne padające na moją twarz. Poczułam ból przeszywający całe moje ciało Powoli zwlokłam się z łóżka i spojrzałam na mojego I Phona, żeby sprawdzić, która jest godzina. 9:00 No nie jest tak źle- pomyślałam. Skierowałam się w kierunku mojej łazienki. Zdjęłam piżamę i weszłam pod prysznic. Puściłam gorącą wodę i powoli wcierałam w swoje ciało truskawkowy żel. Następną czynnością było umycie włosów i spłukanie piany z mojego ciała. Wyszłam spod prysznica stawiając swoje gorące stopy na zimnej kafelkowej podłodze w łazience. Pod wpływem gorącej wody lustro zaparowało, a moje ciało stało się czerwone. Owinęłam się ręcznikiem delikatnie się osuszając. Ubrałam szlafrok i skierowałam się do mojej szafy. Wybrałam białe szorty i błękitną koszulkę na krótki rękaw. W momencie kiedy zdejmowałam ręcznik z mojej głowy usłyszałam sygnał mojego telefonu.

OD JAKE:
Nie myśl, że się mnie pozbędziesz skarbie. Nigdy juz nie będziesz w stanie być z nikim innym.

Czytając tą wiadomość przeszły mnie ciarki. Niekontrolowanie spod moich powiek pociekły łzy. Kiedy uroniłam już jedną, za nią roniłam tysiące. To było straszne. Świadomość, że już nigdy nie będę miała normalnego życia. Próbowałam powstrzymać moje dłonie aby nie drżały ale nerwy wzięły górę. Otarłam łzy, aby mieć lepszy widok na ekran mojego telefonu. Wykręciłam numer Jass.
-Cześć Jass- wyjąjałam
-Abby, wszystko w porządku. Co ten dupek znowu odjebał?
-Jake.. On
-Będę u ciebie za 10 minut
To niesamowita jak ta dziewczyna mnie zna. To nie jest tylko moja przyjaciółka. To jest moja siostra. Zna mnie na wylot. Ufam jej bezgranicznie, bo zawsze była przy mnie jak jej potrzebowałam. Poszłam do łazienki i patrząc w lustro hamując łzy zaczęłam suszyć włosy. Nie minęło 15 minut jak usłyszałam pukanie do moich drzwi. Jass podleciała do mnie i o nic nie pytając po prostu mnie przytuliła. Ja ponownie zaczęłam płakać po wpływem emocji.
-Ciiiii skarbie już wszystko dobrze. Jakoś sobie poradzimy.
-Dobrze wiesz że tak nie będzie Jass- wyszeptałam
-Będzie Abby będzie.
-Nie chce mi się już żyć
-Przestań tak mówisz rozumiesz?- wzięła moją twarz w dłonie zmuszając mnie do tego, abym na nią spojrzała- będziesz żyła i będziesz szczęśliwa. Obiecuję ci to
-Dziękuję ci Jass
-Nie masz za co skarbie
Nawet nie wiecie jak to pomogło, nie zdajecie sobie z tego sprawy.
Abby siedziała ze mną jeszcze 2 godziny. Później musiała wrócić do domu, bo miała pilnować swojego młodszego brata kiedy jej mama będzie w pracy. Położyłam się na łóżku wgapiając w sufit. Poczuła wibrowanie mojego telefonu. Podniosłam jedną brew w niepewności kiedy zobaczyłam nieznany mi numer na wyświetlaczu. Po krótkiej chwili niepewności odebrałam.
-Słucham?
-Hej to ja Justin. Pamiętasz mnie?
-Ooh hej, no pewnie, że pamiętam, jak mogłabym zapomnieć.
-No tak szczerze to wydaję mi się, że nie zapadam za bardzo w pamięć- zażartował
-Mi zapadłeś- odpowiedziałam sympatycznie
-Może miałabyś ochotę się spotkać?
-Spotkać?- zapytałam niepewnie chodź dobrze usłyszałam pierwsze pytanie- wiesz co wydaję mi się, że to nie jest dobry pomysł
-Spokojnie przecież nie zrobię ci krzywdy
-Nawet nie miałam tego na myśli. Po prostu.. Jake- wyszeptałam
-Jake?- zapytał zdezorientowany
-To ten chłopak, który próbował.. no sam wiesz
-Myślisz, że jest w stanie cię jeszcze skrzywdzić.
-Jestem tego nawet pewna, ale to chyba nie jest rozmowa na telefon
-No właśnie dlatego chciałem się spotkać.
-Hm nie odpuścisz prawda?
-Nie odpuszczę- zaśmiał się
-No dobra wpadnij po mnie pamiętasz gdzie mieszkam?
-Taa jasne pamiętam. Będę za pół godziny.
-Okej czekam
Jestem głupia. To oficjalne. Zgodziłam się na spotkanie z chłopakiem, którego poznałam dzień wcześniej i to w dość dziwnych okolicznościach. Z drugiej strony przecież nic mi nie zrobi.. Sam uratował mnie od krzywdy. Nie wiem już sama. Dobra trudno. Teraz już czasu nie cofnę. Ma  być za pół godziny. Do tego czasu zdążę coś zjeść. Wzięłam swoją torbę w zamyśle, że nie będę wracała już do swojego pokoju i zeszłam na dół.
-Abby słonko wybierasz się gdzieś?
-Tak mamo za pół godziny wychodzę
-A gdzie?
-Umówiłam się
-No dobrze dobrze już nie przesłuchuję
-Dziękuje za łaskawość
-No nie masz za co- odpowiedziała śmiejąc się
Ta kobieta zawsze ma dobry humor. Nie wiem jak ona to robi. Kiedy nie spojrzę, ona zawsze ma uśmiech na twarzy. Wręcz zarażający. Mnie niestety nie udało jej się zarazić. Wyjęłam z lodówki mleko i zamierzałam zalać nimi płatki.
-Abby dziecko o tej godzinie zamierzasz jeść płatki?- zapytała Clara z oburzeniem w głosie
-Tak mamo dokładnie to zamierzam- odpowiedziałam ze spokojem w głosie
-No nie mam zamiaru się teraz z tobą kłócić, ale tylko dlatego, że muszę już wychodzić do biura
-Idź jeśli papierki są ważniejsze od córki
-Abby!- skarciła mnie
-No dobra przepraszam
-Nie zapomnij wziąć zapasowych kluczy, bo nie wiem o której wrócę
-Nie zapomnę
-Pa kochanie baw się dobrze!
-Pa
W momencie kiedy odkładałam pustą już miskę po płatkach do zmywarki poczułam wibrację na moim udzie. Wyjęłam telefon z kieszeni. Sms od Justina

OD JUSTIN:
Czekam pod domem :)


Po przeczytaniu wiadomości założyłam moje białe conversy i wyszłam z domu zamykając go na klucz. Wrzuciłam klucze do torebki i ruszyłam w kierunku znajomego samochodu. Kiedy Justin zauważył, że jestem już blisko wyszedł z auta i ruszył w moim kierunku.
-Hej - powiedział z uśmiechem, którego nie dało się nie odwzajemnić
-Hej - odpowiedziałam niepewnie



.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.
Hejka :** Przepraszam, że taki krótki.. Następny będzie dłuższy. Obiecuję <3 Jak się podoba? Proszę o komentarze oczywiście. ;**  Przepraszam za błędy ale nie sprawdzałam jutro poprawię :)) Kocham i do następnego <3
CZYTASZ=KOMETUJESZ

9 komentarzy:

  1. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział
    Wpadaj do nas :)
    http://no-one-can-hurt-you-now.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Justin! <3
    Ja już chce następny rozdział! ;* Jake.. uh.. nie skomentuje tego. A Justin taki słodkii.. Nie moze przestać myśleć o Abby. *-*
    Tak sobie myśle, że może oni spotkają gdzieś tam Jake i on coś zrobi Justinowi i Abby i... o boże... ;-;
    Nie przejmuj się to tylko moje przemyślenia xD
    Rozdział świetny, jak zawsze i czekam na kolejny.;* Weny życzę. xx

    roommate-jb.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Zastanawiam sie, dlaczego ta idiotyczna dziewczynka, ktora dodalla pierwszy komentarz dodaje je regularnie i chyba juz wiem. Ma zbyt nudne wlasne zycie osobiste, nie ma przyjaciol, czy cos i dlatego, ze wlasne zycie ma chujowe, wpierdala sie innym, ot co. :)
    Co do rozdzialu, chyba nie mogl byc lepszy. :D Justin jest taki kochany, chce sie z nia spotkac i w dodatku martwi sie o nia, mimo, iz jej nie zna.. Aaaw :3. Boziu, dziewczyno Ty nawet nie wiesz, co ze mna robisz :D Mam ochote czytac wiecej i wiecej i wiecej a tu nagle koniec rozdzialu :((
    Ale skoro obiecalas nastepny dluzszy, to bedw cierpliwie czekac.
    Nie rezygnuj z pisania ;* Masz naprawde niesamowity talent :)
    Ps. Przepraszam za brak polskich znakow i jakiekolwiek literowki, pisze z telefonu :>.
    ~Drew.
    http://glow-in-your-eyes-enlighten-my-world.blogspot.com/

    http://angelsdonotdieyet.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Ale świetne kocham to i na pewno będę czytać ♥ Świetny pomysł na opowiadanie c; Czekam na kolejny i życzę weny ;3

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetne kocham ♥ i czekam na nn
    Ps.Mogła byś usunąć wpisywanie kodu w komentarzach ? c;

    OdpowiedzUsuń
  7. Drew Swggie - dokładnie się z Tobą zgadzam. Anonimowi bardzo łatwo jest wpisywać kłamstwa, no nie?
    Co do rozdziału, jest przecudowny. Fajnie, że Justin jej sobie nie odpuścił i stara się do niej w jakiś sposób zbliżyć. Oby na tym ich spotkaniu Justin nie wystraszył jej w żaden sposób. A Jake niech się w końcu od niej odpieprzy, bo mam go dość. Jest po prostu chory psychicznie, musi się leczyć. Ciekawe, co wydarzy się w kolejnym rozdziale. Jestem niesamowicie ciekawa i już chcę następny. Kocham ;*
    my-heaven-jb.blogspot.com
    black-tears-jb.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Awwww zajebisty blog <3 Lece dalej czytać! MASZ NOWĄ FANKĘ!

    OdpowiedzUsuń