wtorek, 13 maja 2014

Rozdział 9

 Justin's POV
-Justin, co jest z tobą?  Jesteś jakiś blady- z zamysłu wyrwał mnie głos Austina
-Co? Nie, znaczy tak
-Co jest?
-Abby przed chwilą oznajmiła mi że nie chce mnie znać
-Uuu pierwszy zawód miłosny w nowym miejscu. No Bieber szybko, szybko. Gratulacje myślałem że trochę więcej ci to zajmie- żartował co chwila wybuchając śmiechem
-Zamknij się . Serio nie mam nastroju na żarty.- po tych słowach wstałem i ruszyłem w kierunku mojego samochodu. Nie wiem co takiego zrobiłem, że ona nie chce mnie widzieć. Wczoraj jeszcze wszystko było jak zwykle. Spędziliśmy razem cały dzień i nic złego nie zrobiłem. Może tak mi się tylko wydawało. Teraz już nic nie wiem. Siedziałem już przed kierownicą i nie wiedziałem co ze sobą zrobić. Jadę do niej. Droga do domu Abby ciągnęła mi się w nieskończoność. Odetchnąłem z ulgą kiedy w końcu zaparkowałem. Na podjeździe pod jej domem. Niekontrolowanie spojrzałem na okno pokoju mojej księżniczki. Co ja w ogóle gadam? Ona nie jest moja i pewnie nigdy nie będzie. Miała zaciągnięte rolety. Rzadko to robiła. Mówiła zawsze, że lubi jak słońce wpada do jej pokoju przez okno, a dzisiaj jest naprawdę słoneczny dzień. Mówiła, że to ją trochę rozwesela i rozjaśnia. Wszedłem po schodach i zapukałem do drzwi. Otworzyła mi Clara.
-O cześć Justin. Jak się masz? Cos się stało. Jakos dziwnie wyglądasz. Chodź wejdź. - powiedziała ma jednym tchu, ta kobieta jest bardzo podobna do mojej mamy. Nie wierzę, że o tym teraz myślę
-Dzień dobry. Noe, nic się nie stało. Mógłbym porozmawiac z Abby?
-Mam nadzieje ze nie zmajstrowaliscie mi wnuka sądząc po twojej minie
-Nie spojnie nie będzie wnuka- chociaz odrobine udalo jej sie poprawic mi humor-to mógłbym
-Tak jasne, jest u siebie
-Dziękuje -chciałem jak najszybciej skończyć tą rozmowę i to wszystko wyjaśnić. 
Szedłem po schodach do pokoju Abby. Wszedłem bez pukania, jak robiłem to zazwyczaj. To co zobaczyłem spowodowało tysiące fikołków w moim brzuchu. Leżała skulona na brzegu łóżka. Jej ciało się trzęsło. Płakała. Nawet nie zauważyła, że jestem w pokoju. Dopiero kiedy usiadłem po drugiej stronie, podniosła głowę.
-Wyjdź stąd!- powiedziała stanowczo, ale spokojnie
-Poczekaj Abby, powiedz mi przynajmniej co zrobiłem.
-Nic nie zrobiłeś. To nie twoja wina. Po prostu zapomnij, że w ogóle mnie poznałeś.
-A co jeśli nie potrafię?
-Będziesz musiał się nauczyć, a teraz proszę cię wyjdź.
-Wytłumacz mi dlaczego.
-Justin proszę cię nie utrudniaj tego. Tak będzie lepiej.
-Lepiej dla kogo?!- zaczynałem się denerwować
-Dla ciebie
-Żartujesz sobie?- miałem nadzieję, że to jakieś pieprzone mamy cię, ukryte kamery czy coś takiego
-Nie, a teraz wyjdź
-Nie wyjdę, dopóki ze mną nie porozmawiasz- nie dawałem za wygraną
-Owszem wyjdziesz- po tych słowach Abby po prostu wypchnęła mnie z pokoju i zamknęła mi drzwi dosłownie przed nosem. Słyszałem jeszcze tylko przekręcany klucz w zamku. Napisałem smsa.

DO ABBY ;* : 

Nie odpuszczę

I nie żartowałem. Wiedziałem, że muszę się dowiedzieć co się stało. Za bardzo mi na niej zależy. Nawet jak na przyjaciółce. Zsunąłem się po ścianie i usiadłem pod drzwiami. Usłyszałem kroki na schodach.

-Justin wszystko w porządku?
-Nie chce ze mną rozmawiać, a najgorsze jest to, że nawet nie wiem za co.
-Spokojnie na pewno wszystko się wyjaśni.
-Nie ma pani nic przeciwko żebym tu został
-Jasne, że nie i mówiłam ci już żebyś mówił mi po imieniu.
-Dziękuję Clara.- uśmiechnąłem się lekko
-Nie ma za co. Od razu lepiej. Chcesz coś do picia?
-Nie mam ochoty.
-Zależy ci na niej, co?
-Nawet sobie nie zdajesz sprawy jak bardzo.- wymruczałem żeby mnie nie usłyszała, ale chyba mi się nie udało.
-I dobrze, nigdy nie lubiłam Jake'a- zrobiła obojętną minę i odeszła
-Ja też nie- szepnąłem prawie niesłyszalnie

Abby's POV

Musiałam to zrobić dla jego dobra. Jak go od siebie odepchnę Jake mu nic nie zrobi. Na mnie może się znęcać, ale nie na nim. On nie ma z tym nic wspólnego, a ja sama się wpakowałam w to gówno. Powiedz mu prawdę. On wtedy nie odpuści. Chcesz żeby nie odpuścił. Chce jego dobra. Naprawdę? Uggr już sama nie wiem czego chce. Widać. Dzięki głosie. Położyłam się znowu na łóżku. Nie wiem nawet kiedy odpłynęłam do krainy Morfeusza. 


***

Obudziłam się czując uderzenie. Boże spadłam z łóżka. Serio? Spojrzałam na wyświetlacz telefonu, żeby jak zwykle po przebudzeniu sprawdzić godzinę. 16.07 Dobrze zrobiła mi taka drzemka. Przynajmniej się na sobą nie użalałam. Postanowiłam zejść na dół do kuchni zrobić sobie herbatę, potem się wykąpać i przez cały wieczór ryczeć na jakiś romansidłach w telewizji lub DVD. Weszłam jeszcze do łazienki i związałam włosy w wysokiego kucyka. Wychodząc zabrałam klucz do moich drzwi z komody. Włożyłam go do zamka i przekręciła dwa razy jak za pierwszym razem. Kiedy chciałam otworzyć drzwi do końca coś mi przeszkodziło. Wystawiłam głowę przez próg i zobaczyłam Justina z głową opartą o moje drzwi. Spał. Boże on tu siedział ponad 3 godziny? Ukucnęłam, aby być na jego wysokości. Wyglądał tak słodko kiedy spał. Zawsze tak samo. Tak, widziałam go wcześniej kilka razy śpiącego. Poprawiłam mu grzywkę z czoła i potrząsnęłam lekko jego ramię.
-Justin- zero rekcji, potrząsnęłam jeszcze raz tylko trochę mocniej.- Justin kochanie- Tak, często tak siebie nazywamy, jesteśmy przyjaciółmi. Tylko. 
-Abby?- wyszeptał pytająco
-Wstawaj idioto, usnąłeś tutaj- zachichotałam cicho
-Przepraszam
-Nie przepraszaj. Powinieneś już iść
-Abby..
-Nie Justin
-Ja nie potrafię o tobie zapomnieć. Nie mogę cię stracić. Jesteś moją przyjaciółką.
-Daj sobie trochę czasu. Niedługo zapomnisz.
-Spójrz mi w oczy i powiedz, że tego właśnie chcesz. - trafił w sedno, spuściłam głowę, Justin podniósł palcem mój podbródek, tak, żebym spojrzała mu w oczy.-  Powiedz to..- nie odezwałam się- Tak myślałem. To mi wystarczy, żeby walczyć.  - po tych słowach wyszedł. A ja stałam osłupiała przed moimi drzwiami powoli uświadamiając sobie, że nie mam już szans na normalne życie. Weszłam ponownie do swojego pokoju i usiadłam na łóżku. 
-Abby! Wychodzimy z tatą do znajomych. Wrócimy późno.- usłyszałam głos mojej mamy. Świetnie, zostawcie mnie jeszcze samą. Wstałam i ruszyłam w kierunku łazienki. Stanęłam przed lustrem i po prostu się przyglądałam. Spuściłam głowę.  Nagle poczułam parę rąk oplatających moją talię. Te łapy poznam wszędzie.
-Widzę, że się mnie nie posłuchałaś- szepnął mi do ucha 
-O czym ty mówisz? - zmarszczyłam brwi odwracając się.
-Widziałem samochód Biebera pod twoim domem.




~`~`~`~`~`~`~`~`~`~`~`~
Hej wszystkim. Łapcie 9 rozdział. W sumie nic się nie dzieje, ale fajnie mi się go pisało. Przepraszam  za błedy, ale pisałam na tablecie.   Nie wiem czy zauważyliscie ale dodalam muzykę zeby się przyjemniej czytało. Proszę o komentowanie i udział w ankiecie. Kocham i do następnego ;*
KLIKNIJ CZYTAM

CZYTASZ=KOMENTUJESZ



6 komentarzy:

  1. WOW! Jestem zaskoczona. Justin jest taki uroczy <3 Będzie o nią walczył, cholera, no mmm <3
    Uwielbiam ich razem, a już szczególnie, jak Justin opowiada, ze mu zależy <3
    To takie urocze :3
    Cholera, potrafisz rozjuszyć człowieka, zdecydowanie! :D
    Rozdział idealny, tylko ten głupi Jake.. Gdyby nie on, Jezus Maria -.-
    Jesteś zajebista, to sprawa oczywista, haha :)
    Czekam na kolejny!
    ~ Drew.
    http://glow-in-your-eyes-enlighten-my-world.blogspot.com/
    http://angelsdonotdieyet.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Super. świetny <3
    Moglabys zmienić kolor tła bo na telefonie nic nie widać bo jest czarne proszę bo się źle czyta z wersji na komputer ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jejku, to kochane, że Justin tak o nią walczy i tak się o nią martwi. No takie słodkie z jego strony. Przecież wcale nie musi, a vhce być cały czas koło niej. Jestem ciekawa, czy on faktycznie traktuje ją jedynie jako przyjaciółkę, czy może zaczyna do niej czuć coś więcej. Byłoby cudownie, gdyby Abby uwierzyła, że może zacząć życie z kimś innym. Aww, i na dodatek Justin się uparł i tak siedział długo przed jej drzwiami. I strasznie podobało mi się, jak Abby powiedziała do niego kochanie. To takie słodkie. Ale Austin zachował się nie poważnie. Wiadomo, on sobie żartował, ale Justin to jego przyjaciel, więc nie powinien go wyśmiewać. No a końcówka mnie cholernie przestraszyła. Przecież Justin odjechał, rodzice Abby wyszli, a w jej domu pojawił się Jake. Boże, tak się boję o Abby. A jak on będzie chciał dokończyć to, co zaczął w parku? Jak będzie chciał ją zgwałcić? Jejku, boję się strasznie. Mam nadzieję, że Justin pojawi się tam jakimś cudem i jej pomoże. Kovhanie, wpsaniały rozdział i po prostu genialne opowiadanie. Uwielbiam je czytać!! ;*
    black-tears-jb.blogspot.com
    my-heaven-jb.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. jezuśku noo. skarbie tak b. cie przepraszam, że nie skomentowałam wcześniej, ale na moim tel. nie wyświetla się twój blog. popieprzony złom -,-
    a co do rrozdziąłu too o ja pierdylę, jak to nic się nie dzieje? jest zajbeisty. kocham cię, czekam na nn i przepraszam jeszcze raz
    true-big-love-jb.blogspot.com
    true-big-love-jb.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. :-( biedny Justin
    Ten rozdział jest zajebisty jak zresztą inne twoje rozdziały na tym blogu
    Kocham Czekam na next <3

    OdpowiedzUsuń
  6. płacze, nie wiem dlaczego, wspaniały :')

    OdpowiedzUsuń