-To chyba nie powinno cię interesować.- burknęłam
-Jeszcze się kurwa nie nauczyłaś, że masz odpowiadać mi z szacunkiem
-Nie będę robiła tego co i powiesz. Daj mi w końcu spokój. - znowu próbowałam przemówić mu do tego pustego łba, ale nie minęło nawet 10 sekund, a pożałowałam swoich słów, kiedy na wyraz twarzy Jake'a. Był co najmniej zły. Nic nie mówił. Po prostu stał ze złością wymalowaną w oczach. Popchnął mnie na łóżko. Myślałam, że znów będzie chciał mnie zgwałcić, ale ni mogłam wyczytać jego zamiarów z jego twarzy. Poczułam ostry ból na moim brzuchu, twarzy, plecach znowu twarzy, później ból przeszywał całe moje ciało. Próbowałam się bronić, ale byłam niczym w porównaniu do niego. Malutką mrówką siedzącą na trąbie słonia, a raczej leżąca pod słoniem. Nie miałam wystarczająco siły, żeby się bronić. Okładał mnie pięściami nie zważając na nic. Wyrywałam się. Płakałam. Krzyczałam. Aż w końcu nastało ciemność.
Jake's POV
Popatrzyłem na Abby. Jej powieki powoli opadały, a jej ciało stawało się bezwładne. Czy ona udaje? Nie, nie udawała. Kurwa, ja nie mogę tu zostać. Jebana suka mogła się bronić. Dobra, nie będę teraz rozmyślał. Muszę stąd uciec. Popatrzyłem jeszcze raz na Abby. Jej twarz była blada. Z jej nosa spływała krew. Miała rozcięty łuk brwiowy i wargę no i siniaki. Dość duże. Bardzo. Tak w zasadzie to cała jej twarz była posiniaczona i opuchnięta. odwróciłem się na pięcie i szybko zbiegłem ze schodów
Justin's POV
Zdenerwowany jechałem do domu. Wiedziałem, że tego tak nie zostawię ale musiałem dać trochę czasu. I jej, jak i sobie. Chociaż wiem, że ja tego czasu nie potrzebowałem, ale musiałem uszanować jej decyzję. Do tej pory nie wiem o co chodziło. Kurwa, zakochałem się w niej. Nic na to nie poradzę. Ale to jest kurewsko dziwne. Znam dziewczynę miesiąc, ale czuję do niej coś, czego jeszcze do nikogo nie czułem. Szczerze mówiąc mogę mieć każdą dziewczynę. Ale chcę ją. To dziwne. Kiedy nie widzę jej ciągu dnia, uważam ten dzień bez sensu. Kiedy zasypiam mam ją przed oczami, kiedy się budzę mam ją przed oczami, kiedy jem śniadanie, mam ją przed oczami, kiedy rozmawiam z innymi mam ją przed oczami, kiedy biorę prysznic mam ją przed oczami, kiedy rozmawiam przez telefon mam ją przed oczami, kiedy prowadzę samochód mam ją przed oczami. Dobra może już skończę. Przejeżdżałem koło parku, w którym pierwszy raz ją zobaczyłem. Poczułem coś dziwnego, z podmuchem wiatru poczułem jej obecność, jakby siedziała teraz obok mnie. Chęć nagłego zobaczenia jej. Gwałtownie zawróciłem i skierowałem się do domu Abby. Pomyśli, że jestem jakiś psychiczny. Trudno. Chciałem się tam dostać jak najszybciej. Pewnie złamałem kilka przepisów i kilka razy przejechałem na czerwonym świetle, ale wtedy tego nie zauważałem. Zaparkowałem na podjeździe pod jej domem. Wbiegłem po schodach i wszedłem tym razem bez pukania.
-Abby?!- nikt się nie odezwał - Clara?!- ponownie. Może poszły na zakupy- pomyślałem, ale wtedy nie zostawiłyby otwartych drzwi. Ruszyłem do pokoju Abby. Zachowywałem się jak jakiś włamywacz, ale trudno. Stanąłem przed drzwiami próbując dosłyszeć cokolwiek, co mogło by oznaczać, że po ich drugiej stronie ktoś się znajduje. Nic nie słyszałem. Dotknąłem klamki i powolnym ruchem, tak aby stworzyć jak najmniej hałasu otworzyłem drzwi. To co zobaczyłem zmroziło mi krew w żyłach. Abby leżała na łóżku. Miała zaschniętą krew na twarzy rękach i dekolcie. Była opuchnięta i sina. Jedno słowo przychodziło mi na myśl- Jake. Moje ciało zdrętwiało, a nogi zaczęły mięknąć. Szybko do niej podbiegłem i zacząłem potrząsać jej drobniutkim ciałem.
-Abby, skarbie. Abby.- nic nie dawało. Sięgnąłem po telefon. Numer Clary.
-Halo Clara. Abby ktoś pobił. Jest nieprzytomna Jadę z nią do szpitala.- mój głos drżał
-Co jak to pobił? Przecież była z tobą- była zdenerwowana i przerażona
-Nie wiem jak to się stało. Wyszedłem na chwile, a jak wróciłem to..- mój głos się załamał.
-Dobra uspokój się Justin. Wszystko będzie dobrze. Porozmawiamy już na miejscu. Postaram się być jak najszybciej. Włożyłem telefon z powrotem do kieszeni. Wziąłem Abby ostrożnie na ręce w stylu ślubnym i najdelikatniej jak tylko potrafiłem, a zaraz najszybciej wyszedłem z domu. Położyłem ją delikatnie na tylnych siedzeniach samochodu i szybko usiadłem za kierownicą. Jechałem najszybciej jak tylko było możliwe. Po pół 10 minutach byliśmy już na miejscu.
-Abby dasz radę słyszysz?- szeptałem chyba bardziej do siebie niż do niej.Wszedłem do szpitala z moją księżniczką na rękach. - Pomocy!- krzyknąłem podbiegając do jakiegoś lekarza.
-Co się stało?
-Została pobita
-Połóż ją tutaj wskazał na łóżko szpitalne, które przywiozły pielęgniarki.
***
Siedziałem na szpitalnym korytarzu z głową schowaną w dłoniach. Obok mnie siedziała Clara.
-Czy wiesz kto to mógł zrobić?- zapytała nieśmiało
-Oczywiście, że wiem- powiedziałem załamującym głosem
-Kto?
-Jake- wypowiedziałem to imię z jadem w głosie- Nie powinienem zostawiać jej samej. Powinienem być przy niej- jedna samotna łza spłynęła po moim policzku, ale Clara szybko ją otarła
-To nie twoja wina kochanie. Nie obwiniaj się.- po tych słowach na korytarz wszedł lekarz, a ja jak oparzony ruszyłem w jego stronę.
-Co z nią?
-Jest pan kimś z rodziny?- jak ja kurwa nienawidzę tego pytania, spojrzałem na Clarę, a ona podeszła do mnie.
-Jest-powiedziała- ja jestem jej matką
-Cóż, pańska córka poniosła bardzo duże obrażenia zewnętrzne jak i wewnętrzne co w tym przypadku jest najgorsze. Została bardzo poważnie pobita, w wyniku czego ma połamane żebra. Mieliśmy wątpliwości, czy nie przebiły one płuc, co byłoby zagrożeniem życia, ale na szczęście po wykonaniu badań wykluczyliśmy tą ewentualność. Pacjentka straciła przytomność w wyniku bólu fizycznego i szoku. Musieliśmy zastosować narkozę podczas badania, aby nie obudziła się w jego trakcie, co mogłoby wywołać u niej szok. Niedługo powinna się obudzić. Będziemy podawać jej leki przeciwbólowe, a teraz należy czekać. Możecie do niej wejść.- po tych słowach odszedł, a ja wypuściłem powietrze, nie wiedząc, że w ogóle je wstrzymywałem. Czułem się strasznie z tym, że gdybym nie wyszedł wtedy stamtąd ona teraz siedziała by bezpieczna w domu pewnie próbując mnie wygonić, ale jestem tak cholernie głupi. Gdybym mógł zabrałbym z niej cały ból i przeniósł na siebie. Ale nie mogłem.Ona na to nie zasłużyła. Czułem się bezsilny. Ta cała sytuacja dała mi do myślenia, że coraz bardziej się w niej zakochuje, że coraz bardziej mi na niej zależy i, że staje się dla mnie jeszcze ważniejsza. Zdałem sobie sprawę, że nie mogę jej stracić. Zamknąłem oczy i miałem przed oczami Abby, kiedy spała. Jest taka piękna, taka spokojna i bezbronna. Przypomniałem sobie kiedy pierwszy raz nocowała u mnie w domu, wtedy po imprezie.
*Wspomnienie*
-Ciii będzie dobrze. Pomogę ci.
-Nie uda ci się Justin on jest niebezpieczny. On może ci coś zrobić. Już teraz za daleko w to zabrnąłeś. Chcesz zaryzykować? Nie boisz się?
-Chcę ci pomóc i zrobię to nieważne ile miałbym przez to poświęcić.
-Ja nie jestem tego warta.
-Jesteś warta wszystkiego.
-Ja jeszcze niedawno myślałam, że może uda mi się jakoś od niego uwolnić. Ale zaczęłam wątpić. A on próbował mnie zgwałcić. I to nie jeden raz. Ale ty mnie uratowałeś. Jak to się dzieję, że zjawiasz się w takim momencie?
-Może jestem twoim aniołem stróżem?
~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~
Hej kochani :) Łapcie 10 rozdział. Jak to szybko minęło już 10. Przepraszam, że taki krótki. No to się porobiło. Powiem wam, że jestem wściekła na Jake'a. Przepraszam was za wszystkie te momenty medyczne, wiem że może to być nieprawidłowe, ale musiałam to jakoś napisać. Bardzo dziękuję za wszystkie miłe słowa i bardzo proszę o komentarze, bo wtedy wiem czy ktoś to w ogóle czyta i czy jest sens pisania tego. Kocham i do następnego :*
twitter
ask
Rozdział fajny :) Co ten Jake zrobił, niech Justin go dojebie haha :)
OdpowiedzUsuńO Mój Boże.. Jake, jest jakiś pojebany. Jezu, on mnie tak wkurza, że mam ochotę mu sama przywalić. -.-
OdpowiedzUsuńCałe szczęście, że znalazł ją Justin *_* <3 Tak bardzo słodki <3 Jejku, jak opowiadał o tym, że się w niej zakochał, to miałam takie motylki w brzuchu, jakbym była Abby <3
Jesteś niesamowita!
Ps. Przepraszam za krótki komentarz, ale naprawdę nie mam teraz zbytnio czasu na jakiekolwiek odrywanie się od nauki. :( Gdy tylko wszystko wróci u mnie do normy, zacznę normalnie komentować.
Czekam na kolejny ♥
http://glow-in-your-eyes-enlighten-my-world.blogspot.com/
http://angelsdonotdieyet.blogspot.com/
Świetny rozdział <3
OdpowiedzUsuńtrue-big-love-jb.blogspot.com
red-sky-jb.blogspot.com
Jeju, ja nie wiem, co bym zrobiła temu Jake'owi, gdybym go spotkała. Wykastrowała go to mało. Jak on może robić to wszystko tej biednej Abby. Przecież ona jest taka delikatna, a on ją podobno kocha. Jest po prostu jednym wielkiem psycholem, którego nie potrafię opisać słowami. Eh, straszny...
OdpowiedzUsuńA Justin... Też brak mi słów, tylko w pozytywnym tego słowa znaczeniu. On się tak o nią troszczy. Kurcze, zakochał się w niej, a to jest takie piękne. Mam nadzieję, że po tym pobiciu ona uwolni się od tego Jake'a i będzie z Justinem, bo idealnie do siebie pasują. On by ją pilnował i opiekował się nią. Nie pozwoliłby kolejny raz skrzywdzić.
Kochanie, cudowny rozdział i ogólnie świetne opowiadanie. Nie mogę się doczekać następnego, bo jestem ciekawa, co tam dalej wymyśliłaś ;D
black-tears-jb.blogspot.com
my-heaven-jb.blogspot.com