środa, 28 maja 2014

Informacja + Zwiastun :)

Kochani z racji tego, że w poniedziałek wyjeżdżam na Zieloną Szkołę, a wracam w piątek to obawiam się, że rozdział pojawi się dopiero po moim powrocie. Mam nadzieję, że uda mi się coś dodać w weekend, abyście mniej czekali. Druga sprawa to komentarze. Jest ich naprawdę mało. Nie wiem, czy jest sens to pisać dalej skoro zdaję sobie sprawę z tego, że bardzo mało osób to czyta, a skoro czytacie to napiszcie chociaż jedno słowo w komentarzu, żebym po prostu wiedziała że jest jakiś sens to dalej ciągnąć. Trzecia sprawa to zwiastun mojego opowiadania. Mam nadzieję, że obejrzycie :* Zapraszam i do następnego :)
Zwiastun :)


*Wykonany przez autorkę dwóch wspaniałych blogów Love Choice
www.love-choice.blogspot.com
www.worried-college.blogspot.com
zajrzyjcie a nie pożałujecie :)
ask
twitter

środa, 21 maja 2014

Rozdział 10

-Widziałem samochód Biebera przed twoim domem.
-To chyba nie powinno cię interesować.- burknęłam
-Jeszcze się kurwa nie nauczyłaś, że masz odpowiadać mi z szacunkiem
-Nie będę robiła tego co i powiesz. Daj mi w końcu spokój. - znowu próbowałam przemówić mu do tego pustego łba, ale nie minęło nawet 10 sekund, a pożałowałam swoich słów, kiedy na wyraz twarzy Jake'a. Był co najmniej zły. Nic nie mówił. Po prostu stał ze złością wymalowaną w oczach. Popchnął mnie na łóżko. Myślałam, że znów będzie chciał mnie zgwałcić, ale ni mogłam wyczytać jego zamiarów z jego twarzy. Poczułam ostry ból na moim brzuchu, twarzy, plecach znowu twarzy, później ból przeszywał całe  moje ciało. Próbowałam się bronić, ale byłam niczym w porównaniu do niego. Malutką mrówką siedzącą na trąbie słonia, a raczej leżąca pod słoniem. Nie miałam wystarczająco siły, żeby się bronić. Okładał mnie pięściami nie zważając na nic. Wyrywałam się. Płakałam. Krzyczałam. Aż w końcu nastało ciemność.

Jake's POV

Popatrzyłem na Abby. Jej powieki powoli opadały, a jej ciało stawało się bezwładne. Czy ona udaje? Nie, nie udawała. Kurwa, ja nie mogę tu zostać. Jebana suka mogła się bronić. Dobra, nie będę teraz rozmyślał. Muszę stąd uciec. Popatrzyłem jeszcze raz na Abby. Jej twarz była blada. Z jej nosa spływała krew. Miała rozcięty łuk brwiowy i wargę no i siniaki. Dość duże. Bardzo. Tak w zasadzie to cała jej twarz była posiniaczona i opuchnięta. odwróciłem się na pięcie i szybko zbiegłem ze schodów

Justin's POV

Zdenerwowany jechałem do domu. Wiedziałem, że tego tak nie zostawię ale musiałem dać trochę czasu. I jej, jak i sobie. Chociaż wiem, że ja tego czasu nie potrzebowałem, ale musiałem uszanować jej decyzję. Do tej pory nie wiem o co chodziło. Kurwa, zakochałem się w niej. Nic na to nie poradzę. Ale to jest kurewsko dziwne. Znam dziewczynę miesiąc, ale czuję do niej coś, czego jeszcze do nikogo nie czułem. Szczerze mówiąc mogę mieć każdą dziewczynę. Ale chcę ją. To dziwne. Kiedy nie widzę jej  ciągu dnia, uważam ten dzień bez sensu. Kiedy zasypiam mam ją przed oczami, kiedy się budzę mam ją przed oczami, kiedy jem śniadanie, mam ją przed oczami, kiedy rozmawiam z innymi mam ją przed oczami, kiedy biorę prysznic mam ją przed oczami, kiedy rozmawiam przez telefon mam ją przed oczami, kiedy prowadzę samochód mam ją przed oczami. Dobra może już skończę. Przejeżdżałem koło parku, w którym pierwszy raz ją zobaczyłem. Poczułem coś dziwnego, z podmuchem wiatru poczułem jej obecność, jakby siedziała teraz obok mnie. Chęć nagłego zobaczenia jej. Gwałtownie zawróciłem i skierowałem się do domu Abby. Pomyśli, że jestem jakiś psychiczny. Trudno. Chciałem się tam dostać jak najszybciej. Pewnie złamałem kilka przepisów i kilka razy przejechałem na czerwonym świetle, ale wtedy tego nie zauważałem. Zaparkowałem na podjeździe pod jej domem. Wbiegłem po schodach i wszedłem tym razem bez pukania.
-Abby?!- nikt się nie odezwał - Clara?!- ponownie. Może poszły na zakupy- pomyślałem, ale wtedy nie zostawiłyby otwartych drzwi. Ruszyłem do pokoju Abby. Zachowywałem się jak jakiś włamywacz, ale trudno. Stanąłem przed drzwiami próbując dosłyszeć cokolwiek, co mogło by oznaczać, że po ich drugiej stronie ktoś się znajduje. Nic nie słyszałem. Dotknąłem klamki i powolnym ruchem, tak aby stworzyć jak najmniej hałasu otworzyłem drzwi. To co zobaczyłem zmroziło mi krew w żyłach. Abby leżała na łóżku. Miała zaschniętą krew na twarzy rękach i dekolcie. Była opuchnięta i sina. Jedno słowo przychodziło mi na myśl- Jake.  Moje ciało zdrętwiało, a nogi zaczęły mięknąć. Szybko do niej podbiegłem i zacząłem potrząsać jej drobniutkim ciałem.
-Abby, skarbie. Abby.- nic nie dawało. Sięgnąłem  po telefon. Numer Clary.
-Halo Clara. Abby ktoś pobił. Jest nieprzytomna Jadę z nią do szpitala.- mój głos drżał
-Co jak to pobił? Przecież była z tobą- była zdenerwowana i przerażona
-Nie wiem jak to się stało. Wyszedłem na chwile, a jak wróciłem to..- mój głos się załamał.
-Dobra uspokój się Justin. Wszystko będzie dobrze. Porozmawiamy już na miejscu. Postaram się być jak najszybciej. Włożyłem telefon z powrotem do kieszeni. Wziąłem Abby ostrożnie na ręce w stylu ślubnym i najdelikatniej jak tylko potrafiłem, a zaraz najszybciej wyszedłem z domu. Położyłem ją delikatnie na tylnych siedzeniach samochodu i szybko usiadłem za kierownicą. Jechałem najszybciej jak tylko było możliwe. Po pół 10 minutach byliśmy już na miejscu.
-Abby dasz radę słyszysz?- szeptałem chyba bardziej do siebie niż do niej.Wszedłem do szpitala z moją księżniczką na rękach. -  Pomocy!- krzyknąłem podbiegając do jakiegoś lekarza.
-Co się stało?
-Została pobita
-Połóż ją tutaj wskazał na łóżko szpitalne, które przywiozły pielęgniarki.



***


Siedziałem na szpitalnym korytarzu z głową schowaną w dłoniach. Obok mnie siedziała Clara.
-Czy wiesz kto to mógł zrobić?- zapytała nieśmiało
-Oczywiście, że wiem- powiedziałem załamującym głosem
-Kto?
-Jake- wypowiedziałem to imię z jadem w głosie- Nie powinienem zostawiać jej samej. Powinienem być przy niej- jedna samotna łza spłynęła po moim policzku, ale Clara szybko ją otarła
-To nie twoja wina kochanie. Nie obwiniaj się.- po tych słowach na korytarz wszedł lekarz, a ja jak oparzony ruszyłem w jego stronę.
-Co z nią?
-Jest pan kimś z rodziny?- jak ja kurwa nienawidzę tego pytania, spojrzałem na Clarę, a ona podeszła do mnie.
-Jest-powiedziała- ja jestem jej matką
-Cóż, pańska córka poniosła bardzo duże obrażenia zewnętrzne jak i wewnętrzne co w tym przypadku jest najgorsze. Została bardzo poważnie pobita, w wyniku czego ma połamane żebra. Mieliśmy wątpliwości, czy nie przebiły one płuc, co byłoby zagrożeniem życia, ale na szczęście po wykonaniu badań wykluczyliśmy tą ewentualność. Pacjentka straciła przytomność w wyniku bólu fizycznego i szoku. Musieliśmy zastosować narkozę podczas badania, aby nie obudziła się w jego trakcie, co mogłoby wywołać u niej szok. Niedługo powinna się obudzić. Będziemy podawać jej leki przeciwbólowe, a teraz należy czekać. Możecie do niej wejść.- po tych słowach odszedł, a ja wypuściłem powietrze, nie wiedząc, że w ogóle je wstrzymywałem. Czułem się strasznie z tym, że gdybym nie wyszedł wtedy stamtąd ona teraz siedziała by bezpieczna w domu pewnie próbując mnie wygonić, ale jestem tak cholernie głupi. Gdybym mógł zabrałbym z niej cały ból i przeniósł na siebie. Ale nie mogłem.Ona na to nie zasłużyła. Czułem się bezsilny. Ta cała sytuacja dała mi do myślenia, że coraz bardziej się w niej zakochuje, że coraz bardziej mi na niej zależy i, że staje się dla mnie jeszcze ważniejsza. Zdałem sobie sprawę, że nie mogę jej stracić. Zamknąłem oczy i miałem przed oczami Abby, kiedy spała. Jest taka piękna, taka spokojna i bezbronna. Przypomniałem sobie kiedy pierwszy raz nocowała u mnie w domu, wtedy po imprezie. 

*Wspomnienie*
-Ciii będzie dobrze. Pomogę ci.
-Nie uda ci się Justin on jest niebezpieczny. On może ci coś zrobić. Już teraz za daleko w to zabrnąłeś. Chcesz zaryzykować? Nie boisz się?
-Chcę ci pomóc i zrobię to nieważne ile miałbym przez to poświęcić.
-Ja nie jestem tego warta.
-Jesteś warta wszystkiego.
-Ja jeszcze niedawno myślałam, że może uda mi się jakoś od niego uwolnić. Ale zaczęłam wątpić. A on próbował mnie zgwałcić. I to nie jeden raz. Ale ty mnie uratowałeś. Jak to się dzieję, że zjawiasz się w takim momencie?
-Może jestem twoim aniołem stróżem?





~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~
Hej kochani :) Łapcie 10 rozdział. Jak to szybko minęło już 10. Przepraszam, że taki krótki. No to się porobiło. Powiem wam, że jestem wściekła na Jake'a. Przepraszam was za wszystkie te momenty medyczne, wiem że może to być nieprawidłowe, ale musiałam to jakoś napisać. Bardzo dziękuję za wszystkie miłe słowa i bardzo proszę o komentarze, bo wtedy wiem czy ktoś to w ogóle czyta i czy jest sens pisania tego. Kocham i do następnego :*
twitter
ask

wtorek, 13 maja 2014

Rozdział 9

 Justin's POV
-Justin, co jest z tobą?  Jesteś jakiś blady- z zamysłu wyrwał mnie głos Austina
-Co? Nie, znaczy tak
-Co jest?
-Abby przed chwilą oznajmiła mi że nie chce mnie znać
-Uuu pierwszy zawód miłosny w nowym miejscu. No Bieber szybko, szybko. Gratulacje myślałem że trochę więcej ci to zajmie- żartował co chwila wybuchając śmiechem
-Zamknij się . Serio nie mam nastroju na żarty.- po tych słowach wstałem i ruszyłem w kierunku mojego samochodu. Nie wiem co takiego zrobiłem, że ona nie chce mnie widzieć. Wczoraj jeszcze wszystko było jak zwykle. Spędziliśmy razem cały dzień i nic złego nie zrobiłem. Może tak mi się tylko wydawało. Teraz już nic nie wiem. Siedziałem już przed kierownicą i nie wiedziałem co ze sobą zrobić. Jadę do niej. Droga do domu Abby ciągnęła mi się w nieskończoność. Odetchnąłem z ulgą kiedy w końcu zaparkowałem. Na podjeździe pod jej domem. Niekontrolowanie spojrzałem na okno pokoju mojej księżniczki. Co ja w ogóle gadam? Ona nie jest moja i pewnie nigdy nie będzie. Miała zaciągnięte rolety. Rzadko to robiła. Mówiła zawsze, że lubi jak słońce wpada do jej pokoju przez okno, a dzisiaj jest naprawdę słoneczny dzień. Mówiła, że to ją trochę rozwesela i rozjaśnia. Wszedłem po schodach i zapukałem do drzwi. Otworzyła mi Clara.
-O cześć Justin. Jak się masz? Cos się stało. Jakos dziwnie wyglądasz. Chodź wejdź. - powiedziała ma jednym tchu, ta kobieta jest bardzo podobna do mojej mamy. Nie wierzę, że o tym teraz myślę
-Dzień dobry. Noe, nic się nie stało. Mógłbym porozmawiac z Abby?
-Mam nadzieje ze nie zmajstrowaliscie mi wnuka sądząc po twojej minie
-Nie spojnie nie będzie wnuka- chociaz odrobine udalo jej sie poprawic mi humor-to mógłbym
-Tak jasne, jest u siebie
-Dziękuje -chciałem jak najszybciej skończyć tą rozmowę i to wszystko wyjaśnić. 
Szedłem po schodach do pokoju Abby. Wszedłem bez pukania, jak robiłem to zazwyczaj. To co zobaczyłem spowodowało tysiące fikołków w moim brzuchu. Leżała skulona na brzegu łóżka. Jej ciało się trzęsło. Płakała. Nawet nie zauważyła, że jestem w pokoju. Dopiero kiedy usiadłem po drugiej stronie, podniosła głowę.
-Wyjdź stąd!- powiedziała stanowczo, ale spokojnie
-Poczekaj Abby, powiedz mi przynajmniej co zrobiłem.
-Nic nie zrobiłeś. To nie twoja wina. Po prostu zapomnij, że w ogóle mnie poznałeś.
-A co jeśli nie potrafię?
-Będziesz musiał się nauczyć, a teraz proszę cię wyjdź.
-Wytłumacz mi dlaczego.
-Justin proszę cię nie utrudniaj tego. Tak będzie lepiej.
-Lepiej dla kogo?!- zaczynałem się denerwować
-Dla ciebie
-Żartujesz sobie?- miałem nadzieję, że to jakieś pieprzone mamy cię, ukryte kamery czy coś takiego
-Nie, a teraz wyjdź
-Nie wyjdę, dopóki ze mną nie porozmawiasz- nie dawałem za wygraną
-Owszem wyjdziesz- po tych słowach Abby po prostu wypchnęła mnie z pokoju i zamknęła mi drzwi dosłownie przed nosem. Słyszałem jeszcze tylko przekręcany klucz w zamku. Napisałem smsa.

DO ABBY ;* : 

Nie odpuszczę

I nie żartowałem. Wiedziałem, że muszę się dowiedzieć co się stało. Za bardzo mi na niej zależy. Nawet jak na przyjaciółce. Zsunąłem się po ścianie i usiadłem pod drzwiami. Usłyszałem kroki na schodach.

-Justin wszystko w porządku?
-Nie chce ze mną rozmawiać, a najgorsze jest to, że nawet nie wiem za co.
-Spokojnie na pewno wszystko się wyjaśni.
-Nie ma pani nic przeciwko żebym tu został
-Jasne, że nie i mówiłam ci już żebyś mówił mi po imieniu.
-Dziękuję Clara.- uśmiechnąłem się lekko
-Nie ma za co. Od razu lepiej. Chcesz coś do picia?
-Nie mam ochoty.
-Zależy ci na niej, co?
-Nawet sobie nie zdajesz sprawy jak bardzo.- wymruczałem żeby mnie nie usłyszała, ale chyba mi się nie udało.
-I dobrze, nigdy nie lubiłam Jake'a- zrobiła obojętną minę i odeszła
-Ja też nie- szepnąłem prawie niesłyszalnie

Abby's POV

Musiałam to zrobić dla jego dobra. Jak go od siebie odepchnę Jake mu nic nie zrobi. Na mnie może się znęcać, ale nie na nim. On nie ma z tym nic wspólnego, a ja sama się wpakowałam w to gówno. Powiedz mu prawdę. On wtedy nie odpuści. Chcesz żeby nie odpuścił. Chce jego dobra. Naprawdę? Uggr już sama nie wiem czego chce. Widać. Dzięki głosie. Położyłam się znowu na łóżku. Nie wiem nawet kiedy odpłynęłam do krainy Morfeusza. 


***

Obudziłam się czując uderzenie. Boże spadłam z łóżka. Serio? Spojrzałam na wyświetlacz telefonu, żeby jak zwykle po przebudzeniu sprawdzić godzinę. 16.07 Dobrze zrobiła mi taka drzemka. Przynajmniej się na sobą nie użalałam. Postanowiłam zejść na dół do kuchni zrobić sobie herbatę, potem się wykąpać i przez cały wieczór ryczeć na jakiś romansidłach w telewizji lub DVD. Weszłam jeszcze do łazienki i związałam włosy w wysokiego kucyka. Wychodząc zabrałam klucz do moich drzwi z komody. Włożyłam go do zamka i przekręciła dwa razy jak za pierwszym razem. Kiedy chciałam otworzyć drzwi do końca coś mi przeszkodziło. Wystawiłam głowę przez próg i zobaczyłam Justina z głową opartą o moje drzwi. Spał. Boże on tu siedział ponad 3 godziny? Ukucnęłam, aby być na jego wysokości. Wyglądał tak słodko kiedy spał. Zawsze tak samo. Tak, widziałam go wcześniej kilka razy śpiącego. Poprawiłam mu grzywkę z czoła i potrząsnęłam lekko jego ramię.
-Justin- zero rekcji, potrząsnęłam jeszcze raz tylko trochę mocniej.- Justin kochanie- Tak, często tak siebie nazywamy, jesteśmy przyjaciółmi. Tylko. 
-Abby?- wyszeptał pytająco
-Wstawaj idioto, usnąłeś tutaj- zachichotałam cicho
-Przepraszam
-Nie przepraszaj. Powinieneś już iść
-Abby..
-Nie Justin
-Ja nie potrafię o tobie zapomnieć. Nie mogę cię stracić. Jesteś moją przyjaciółką.
-Daj sobie trochę czasu. Niedługo zapomnisz.
-Spójrz mi w oczy i powiedz, że tego właśnie chcesz. - trafił w sedno, spuściłam głowę, Justin podniósł palcem mój podbródek, tak, żebym spojrzała mu w oczy.-  Powiedz to..- nie odezwałam się- Tak myślałem. To mi wystarczy, żeby walczyć.  - po tych słowach wyszedł. A ja stałam osłupiała przed moimi drzwiami powoli uświadamiając sobie, że nie mam już szans na normalne życie. Weszłam ponownie do swojego pokoju i usiadłam na łóżku. 
-Abby! Wychodzimy z tatą do znajomych. Wrócimy późno.- usłyszałam głos mojej mamy. Świetnie, zostawcie mnie jeszcze samą. Wstałam i ruszyłam w kierunku łazienki. Stanęłam przed lustrem i po prostu się przyglądałam. Spuściłam głowę.  Nagle poczułam parę rąk oplatających moją talię. Te łapy poznam wszędzie.
-Widzę, że się mnie nie posłuchałaś- szepnął mi do ucha 
-O czym ty mówisz? - zmarszczyłam brwi odwracając się.
-Widziałem samochód Biebera pod twoim domem.




~`~`~`~`~`~`~`~`~`~`~`~
Hej wszystkim. Łapcie 9 rozdział. W sumie nic się nie dzieje, ale fajnie mi się go pisało. Przepraszam  za błedy, ale pisałam na tablecie.   Nie wiem czy zauważyliscie ale dodalam muzykę zeby się przyjemniej czytało. Proszę o komentowanie i udział w ankiecie. Kocham i do następnego ;*
KLIKNIJ CZYTAM

CZYTASZ=KOMENTUJESZ



czwartek, 8 maja 2014

Rozdział 8

Justin's POV
Obudziły mnie promienie słoneczne. Patrząc na widok za oknem stwierdziłem, że musi być dość późno. Nie myliłem się. Spojrzałem na swojego I Phone'a. 11.21-kurwa- wykrzywiłem usta w grymasie. Nie chciało mi się wstać. Leniwie zwlokłem się z łóżka i skierowałem się w stronę łazienki po drodze wygrzebując jakieś ubrania z szafy. Wykonałem mój codzienny rytuał poranny.
-Justin! Wstałeś już?!- jeszcze bardziej rozbudził mnie głos mojej mamy pochodzący z kuchni.
-Już dawno oczywiście- parsknąłem żartobliwie- tylko siedziałem w pokoju- dodałem szybko schodząc po schodach na dół.
-Cześć wszystkim- powiedziałem z uśmiechem- Co ty taki zadowolony?- odpowiedziała mi mama ze zdziwieniem na twarzy
-Też się cieszę, że cię widzę mamo. U mnie wszystko w porządku, ale dzięki, że pytasz. Nie, nic mnie nie boli, dobrze się czuje- Pattie próbowała powstrzymać śmiech na moją odpowiedź przepełnioną sarkazmem.
-Nie złość się synku. Cieszę się, że wszystko u ciebie gra, ale ostatnio chodzisz dziwnie szczęśliwy. Nie, żeby mi przeszkadzało.
-To chyba dobrze prawda?
-Oczywiście, że dobrze, a powód?
-Uspokój się mamo, nie ma powodu.
-Dobrze spokojnie Justin. Może zaprosisz Abby dzisiaj do nas na kolację?
-Ta jasne- starałem się ukryć swój entuzjazm
-Zjesz śniadanie?
-Dzięki mamo, zjem na mieście
-Skoro dla ciebie jakaś chemia jest lepsza ode mnie to proszę bardzo
-Mamo, dobrze wiesz, że gotujesz najlepiej na świecie
-Ale z ciebie lizus- zażartowała
-Już ktoś mi to kiedyś powiedział- uśmiechnęłam się przypominając sobie jak Abby niedawno mnie nazwała- dobra mamo idę pograć w koszykówkę z Austinem
-Idź, idź- poganiała mnie rękoma wyganiając z kuchni. Wyszedłem z domu jednocześnie wybierając numer Austina
-Hej stary, gdzie jesteś?
-Czekam już na naszym boisku a ty?
-Wsiadam do samochodu właśnie- starałem się brzmieć jak najbardziej obojętnie
-Żartujesz sobie ze mnie, prawda?
-Wstałem dzisiaj o 11.21
-Co za kretyn tak późno wstaje?
-Austin wyluzuj nie miałem powodu żeby wstać wcześnie, są wakacje przecież
-Byłeś ze mną umówiony. Czy to nie wystarczający powód?
-Wyluzuj stary zaraz będę
-Dobra dobra
Austin nie czekając już na moją odpowiedź rozłączył się. Kiedy usłyszałem sygnały byłem już w samochodzie. Odpaliłem silnik i ruszyłem w kierunku naszego boiska. Włączyłem moją ulubioną stację radiową i nuciłem piosenki, które wpadły mi w ucho. Abby. Znów o niej myślałem. Jak na razie Jake nie dawał o sobie znać. Miałem nadzieję, że już na zawsze. Szczerze tak go nienawidziłem. Brzydził mnie jego widok. Niby go nie znałem, ale świadomość, że robił takie rzeczy Abby nie dawał mi spokoju. Czy on nie ma głowy. Najwyraźniej ma, tylko że pozbawioną mózgu. Na każdą myśl o nim miałem ochotę zwymiotować. Zaciskałem i poluźniałem moje pięści na kierownicy. Musiałem się uspokoić zanim spowoduje wypadek. Nim to zdążyło nastąpić byłem już przed naszym boiskiem.


***
-Halo! Justin ty mnie w ogóle słuchasz?-Austin wymachiwał rękami przed moimi oczami
-Hmm co? Aa tak tak słucham cię.
-Ta jasne, to co przed chwilą powiedziałem?
-Co? Yy no ten mówił..
-Wiedziałem- przerwał mi- O czym tak myślisz?
-Tak po prostu się zamyśliłem
-A jak ma na imię ta "tak po prostu"?
-Co? O co ci chodzi?- udawałem zdezorientowanego
-Przestań udawać. Już miesiąc znasz tą Abby i miesiąc przy mnie jesteś nieobecny, jesteś myślami zupełnie w innym miejscu.- tłumaczył gestykulując rękami
-Nie wiem stary, może masz rację
-Jeszcze się nie nauczyłeś, że zawsze mam rację?
-Chyba w twoich niespełnionych snach- powiedziałem po czym zacząłem się śmiać.
Przypomniałem sobie o prośbie mamy. Miałem zaprosić Abby na kolację.

DO ABBY ;*:
Hej księżniczko masz dziś wieczorem czas? Mama zaprosiła cię do nas na kolację.

Wysłałem sms'a i włożyłem telefon do kieszeni czekając na odpowiedź. Wiedziałem, że się zgodzi ale i tak byłem niespokojny. Poczułem wibracje w kieszeni.

OD ABBY ;*:
Nie zobaczę się z tobą ani dzisiaj, ani jutro, ani nigdy więcej.

Kiedy czytałem tego sms'a serce szybciej mi zabiło. Zrobiłem coś o czym nie wiem? O co jej chodzi?

DO ABBY ;*:
Ale dlaczego? Coś się stało?

 Niemalże po minucie otrzymałem odpowiedź

OD ABBY ;*:
Po prostu o mnie zapomnij.

Mam o niej zapomnieć? Teraz? Kiedy cały czas o niej myślę? Nie potrafię przestać o niej myśleć, a co dopiero zapomnieć. Nie czekałem już dłużej. Wybrałem do niej numer i wcisnąłem zieloną słuchawkę.

Abby's POV
Wstałam o 10.00. Minął już miesiąc wakacji, a mimo świadomości, że niedługo będę musiała wrócić do szkoły dobrze mijał mi czas. Dużo spędzałam go z Justinem. Znam go dość krótko, ale mogę nazwać go swoim przyjacielem. Czy chciałabym, żeby był kimś więcej? Oczywiście. Wiem, że to niemożliwe. Nawet jeśli jakimś cudem on odwzajemni moje uczucia to nie mogę narażać go na niebezpieczeństwa ze strony Jake'a. I tak już za daleko to wszystko zaszło. Byłam już ubrana, leżałam na łóżku oglądając powtórki mojego ulubionego serialu, zajadając się żelkami i zabijałam się myślami. Była 12.43. Poszłam na dół zjeść coś porządnego. Mama wcisnęła we mnie zupę. Kiedy już zjadłam znowu poszłam do swojego pokoju. Ledwo zamknęłam drzwi, one znów się otworzyły.
-Cześć kochanie. Stęskniłaś się?- kiedy usłyszałam ten głos poczułam ciarki na całym ciele i nieprzyjemny uścisk w żołądku. Odwróciłam się i zobaczyłam Jake'a uśmiechającego się od ucha do ucha.
-Jake- wyszeptałam- chyba powinniśmy porozmawiać- powiedziałam już głośniej
-Też tak sądzę- oznajmił
-Posłuchaj Jake- powiedziałam siadając na łóżku- chcę z tobą spokojnie porozmawiać. Jeszcze raz. Ja już cię nie kocham od dłuższego czasu. Nie chcę już z tobą być. Powinieneś sobie ułożyć życie z kimś innym. Ja chcę być znów wolna. Nie chcę być od nikogo zależna. Ten związek jest bez sensu- przerwał mi śmiech Jake'a
-Nie kochanie. Będziesz ze mną czy tego chcesz czy nie. Ja kocham ciebie ty kochasz mnie. Kochasz tylko mnie tylko po prostu nie jesteś tego świadoma. Zawsze mnie kochałaś. Rozumiesz to? My już zawsze będziemy razem. - na te słowa po prostu się rozpłakałam, bo coraz bardziej zdawałam sobie sprawę, że z nim jest coś nie tak. Tłumaczyłam mu wiele razy że nie chce mieć z nim nic wspólnego. Jake przybliżył się do mnie, położył rękę na moim policzku. Próbowałam ją strącić, ale nie miałam wystarczająco siły. - Ciii Abby. Moje słoneczko. Kocham cię, wiesz? - przybliżył swoje usta do moich, odpychałam go, naprawdę go odpychałam. Ale co ja mogłam? Przejechał językiem po mojej wardze prosząc o dostęp, którego oczywiście mu nie dałam. Złapał moje nadgarstki jeszcze mocniej, a ja uchyliłam usta z bólu. Uzyskał to czego chciał. - odsunął się ode mnie. - Powiedz, że mnie kochasz- nic nie odpowiedziałam. - Powiedz to- wysyczał przez zęby mocniej zaciskając uścisk na moim nadgarstku.
-Kocham cię- wyszeptałam i ponownie się rozpłakałam. Usłyszałam dźwięk mojego telefonu oznaczającego sms'a
-To od niego?- wykrzyczał Jake- Od tego twojego lovelasa? Zapomnij o nim już nigdy więcej go nie zobaczysz. Wzięłam telefon i przeczytałam wiadomość.

OD JUSTIN:

 Hej księżniczko masz dziś wieczorem czas? Mama zaprosiła cię do nas na kolację.

-Przeczytaj- rozkazał i zrobiłam to. Zabrał mi telefon i coś napisał. Rzucił go na łóżko, a ja pierwsze co zrobiła to wzięłam go i zobaczyłam sms'a wysłanego przez Jake'a


DO JUSTIN:

 Nie zobaczę się z tobą ani dzisiaj, ani jutro, ani nigdy więcej.

-Dlaczego to zrobiłeś?

-Dobrze wiesz- po tych słowach znów dostałam sms'a

OD JUSTIN:

 Ale dlaczego? Coś się stało?

Zdążyłam przeczytać ostatnie słowo wiadomości od Justina i mój telefon znów został mi wyrwany z ręki.

-Oddaj mi ten telefon!- krzyknęłam ale, on nic sobie z tego nie robił

DO JUSTIN:

Po prostu o mnie zapomnij

- Zwariowałeś?! Justin to mój przyjaciel.

-Wystarczy, że widzę jak się na ciebie patrzy, to daje mi powód do tego, abyś nie mogła się z nim spotykać.
-Jak się patrzy?
-Jak by nie widział poza tobą nic innego.
-Przestań Jake.- nie zdążyłam nic innego powiedzieć bo poczułam silny ból na moim policzku. Znów mnie uderzył. Nic nie powiedziałam. Po chwili usłyszałam dźwięk dzwonka mojego I Phone'a
-Jeśli to on. Masz mu powiedzieć, że nigdy więcej już się z nim nie zobaczysz rozumiesz? Chyba, że chcesz dostać mocniej.- bałam się go, musiałam zrobić wszystko co kazał
-H-h-halo- zająkałam się
-Abby co się dzieję?- usłyszałam zdezorientowanie w jego głosie
-J-j-ja - chciałam mu to jakoś wytłumaczyć, ale dostałam złowrogie spojrzenie od Jake'a
-Płakałaś?
-Nie chce się już z tobą widywać. Zapomnij o mnie. Nie pisz, nie dzwoń, najlepiej usuń mój numer. Cześć- nie czekając na jego odpowiedź po prostu się rozłączyłam i wybuchnęłam płaczem.
-Grzeczna dziewczyna- Jake pogładził mnie po plecach na co się wzdrygnęłam
-Nienawidzę cię- szepnęłam.


~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.

Hej kochanie. W końcu jest 8 rozdział. Byłam chora dlatego dopiero teraz. Coś się zaczyna dziać. Przepraszam, że taki krótki i trochę nudnawy. Zajrzyjcie do bohaterów, bo trochę zmieniłam. Proszę bardzo o komentarze. I dziękuję wszystkim, którzy to czytają. Mam urodzinki w sobotę uhuh xd Przepraszam za błędy nie chciało mi się sprawdzać. Kocham i do następnego ;**
KLIKNIJ CZYTAM
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
twitter
ask