CZYTASZ=KOMENTUJESZ
Powoli otworzyłem białe drzwi szpitalne. Przeszedłem przez próg i nie wiedziałem co dalej mam ze sobą zrobić. Stałem jak wryty. Mimo tego, że chciałem się ruszyć, moje ciało odmawiało posłuszeństwa. Po dziesięciu sekundach mojego osłupienia w końcu ruszyłem z miejsca i podszedłem do łóżka, na którym leżała moja księżniczka. Usiadłem na krzesełku, który stał obok. Najdelikatniej jak potrafiłem chwyciłem jej dłoń w swoje i przyłożyłem do swoich ust.
-Przepraszam- szepnąłem i choć nie byłem pewien czy mnie słyszy chciałem mówić dalej- Przepraszam, że mnie wtedy nie było przy tobie. Powinienem zostać. Powinienem cię chronić. Po to jestem. Kocham cię- po tych słowach po moim policzku spłynęła jedna samotna łza. Nie chciałem już nic więcej mówić. Chciałem jak najszybciej zobaczyć ją uśmiechniętą. Położyłem głowę na jej brzuchu i obserwowałem jak jej klatka piersiowa powolutku się unosi i opada. Nie wiem ile tam siedziałem. Sekundę, minutę, godzinę. To nie miało dla mnie znaczenia. Chciałem tylko znów zobaczyć jej przepiękne oczy. Jej uśmiech. Chciałbym jej powiedzieć prawdę. Chciałbym wiedzieć, czy ona czuje to samo do mnie. Chciałbym w końcu mieć ją.
-Justin wstawaj - ze snu obudził mnie głos Clary - Justin zgnieciesz mi córkę. - cichy chichot uciekł z jej ust. Powoli otworzyłem oczy, zamrugałem kilka razy, aby przyzwyczaić moje oczy do jasnego światła.
-Przepraszam- szepnąłem jeszcze nie do końca rozbudzony.
-Wszystko okej? Wydaje mi się, że powinieneś wrócić do domu. Przynajmniej na chwilę. Pattie dzwoniła. Martwi się.
-Nie, zostanę.- byłem pewny swojej decyzji.
-Justin...- próbowała mnie przekonać.
-Nie mogę teraz pójść jak ona w każdej chwili może się obudzić.
-Zadzwonię do ciebie jak tylko się obudzi.
-Zostanę.
-Jak wolisz
Siedzieliśmy w ciszy. Pisałem smsy z Austinem. Jedną dłoń cały czas miałem przyłożoną do dłoni Abby. Odpisywałem na jakiś durny komentarz mojego przyjaciela, gdy nagle poczułem lekki uścisk mojej dłoni. Delikatny, ale jednak. Wstałem z miejsca jak oparzony. Jej ręka poruszała się coraz szybciej. Za nią była druga, a maszyny przypięte do jej ciała zaczęły wydawać inne dźwięki.
-Wracaj kochanie. Czekamy tu na ciebie- szeptałem aby dodać otuchy jej lub samemu sobie. Jej powieki powili zadrgały, jakby próbowała je otworzyć, ale jakaś siła jej tego zabraniała. Powoli otwierała oczy, aż w końcu mogłem je zobaczyć. Clara od razu pobiegła po lekarza, a ja... Bałem się cokolwiek zrobić. Bałem się, że jeszcze bardziej ją zranię.
-Abby. Dobrze się czujesz?
-Tak, wszystko w porządku. - Abby powoli odzyskała zmysłu, rozbudziła się i usiadła.
-Justin. On mi nigdy nie da spokoju- Po tych słowach po prostu się rozpłakała. Delikatnie ją przytuliłem i głaskałem po plecach w celu uspokojenia jej.
-Poradzimy sobie. Tylko nie odpychaj mnie błagam.
-Musiałam. Dla twojego dobra.
-O czym ty mówisz?
-Ja bałam się, że on coś ci zrobi. Zabronił mi się z tobą widywać. On pisał te smsy. - płakała coraz bardziej
-Ciiiii kochanie. Dasz radę. Będziesz silna. Jestem przy tobie. Musimy to gdzieś zgłosić.
-Nie Justin. Nie mogę. Nie możemy.
-Porozmawiamy później. Teraz musisz odpoczywać. - powiedziałem, po czym do sali wszedł lekarz i Clara
-W końcu do nas wróciłaś Abby- powiedział z uśmiechem, wydaje mi się, że trochę przesłodzonym
-Tak, kiedy będę mogła stąd wyjść?- zachichotałem na jej niecierpliwość
-Niedługo. Musimy zrobić ci kilka kontrolnych badań i pomóc twojemu ciału zregenerować się po pobiciu. Myślę, że za dwa dni będziesz mogła już wrócić do domu.
-Dziękuję
Abby's POV
Boję się. Tak strasznie się boję. Nie wiem co mnie dalej spotka. Nie wiem co Jake jeszcze wykombinuje. Wiem na pewno, że nie odpuści, bo on nigdy nie odpuszcza. Wiele razy zastanawiałam się, co on we mnie widzi. Czemu nie może znaleźć sobie kogoś innego. Co ja takiego zrobiłam? Czym zawiniłam? Bóg aż tam bardzo mnie nienawidzi. To po co w ogóle przychodziłam na ten świat. Po to, aby istniało takie coś jak cierpienie? Cieszę się przynajmniej, że w moim życiu pojawił się Justin. Pomaga mi samą swoją obecnością. Rozmyślałam tak dopóki nie zasnęłam.
***
-Justin wstawaj - ze snu obudził mnie głos Clary - Justin zgnieciesz mi córkę. - cichy chichot uciekł z jej ust. Powoli otworzyłem oczy, zamrugałem kilka razy, aby przyzwyczaić moje oczy do jasnego światła.
-Przepraszam- szepnąłem jeszcze nie do końca rozbudzony.
-Wszystko okej? Wydaje mi się, że powinieneś wrócić do domu. Przynajmniej na chwilę. Pattie dzwoniła. Martwi się.
-Nie, zostanę.- byłem pewny swojej decyzji.
-Justin...- próbowała mnie przekonać.
-Nie mogę teraz pójść jak ona w każdej chwili może się obudzić.
-Zadzwonię do ciebie jak tylko się obudzi.
-Zostanę.
-Jak wolisz
Siedzieliśmy w ciszy. Pisałem smsy z Austinem. Jedną dłoń cały czas miałem przyłożoną do dłoni Abby. Odpisywałem na jakiś durny komentarz mojego przyjaciela, gdy nagle poczułem lekki uścisk mojej dłoni. Delikatny, ale jednak. Wstałem z miejsca jak oparzony. Jej ręka poruszała się coraz szybciej. Za nią była druga, a maszyny przypięte do jej ciała zaczęły wydawać inne dźwięki.
-Wracaj kochanie. Czekamy tu na ciebie- szeptałem aby dodać otuchy jej lub samemu sobie. Jej powieki powili zadrgały, jakby próbowała je otworzyć, ale jakaś siła jej tego zabraniała. Powoli otwierała oczy, aż w końcu mogłem je zobaczyć. Clara od razu pobiegła po lekarza, a ja... Bałem się cokolwiek zrobić. Bałem się, że jeszcze bardziej ją zranię.
-Abby. Dobrze się czujesz?
-Tak, wszystko w porządku. - Abby powoli odzyskała zmysłu, rozbudziła się i usiadła.
-Justin. On mi nigdy nie da spokoju- Po tych słowach po prostu się rozpłakała. Delikatnie ją przytuliłem i głaskałem po plecach w celu uspokojenia jej.
-Poradzimy sobie. Tylko nie odpychaj mnie błagam.
-Musiałam. Dla twojego dobra.
-O czym ty mówisz?
-Ja bałam się, że on coś ci zrobi. Zabronił mi się z tobą widywać. On pisał te smsy. - płakała coraz bardziej
-Ciiiii kochanie. Dasz radę. Będziesz silna. Jestem przy tobie. Musimy to gdzieś zgłosić.
-Nie Justin. Nie mogę. Nie możemy.
-Porozmawiamy później. Teraz musisz odpoczywać. - powiedziałem, po czym do sali wszedł lekarz i Clara
-W końcu do nas wróciłaś Abby- powiedział z uśmiechem, wydaje mi się, że trochę przesłodzonym
-Tak, kiedy będę mogła stąd wyjść?- zachichotałem na jej niecierpliwość
-Niedługo. Musimy zrobić ci kilka kontrolnych badań i pomóc twojemu ciału zregenerować się po pobiciu. Myślę, że za dwa dni będziesz mogła już wrócić do domu.
-Dziękuję
Abby's POV
Boję się. Tak strasznie się boję. Nie wiem co mnie dalej spotka. Nie wiem co Jake jeszcze wykombinuje. Wiem na pewno, że nie odpuści, bo on nigdy nie odpuszcza. Wiele razy zastanawiałam się, co on we mnie widzi. Czemu nie może znaleźć sobie kogoś innego. Co ja takiego zrobiłam? Czym zawiniłam? Bóg aż tam bardzo mnie nienawidzi. To po co w ogóle przychodziłam na ten świat. Po to, aby istniało takie coś jak cierpienie? Cieszę się przynajmniej, że w moim życiu pojawił się Justin. Pomaga mi samą swoją obecnością. Rozmyślałam tak dopóki nie zasnęłam.
***
Obudziło mnie szuranie i jakieś dziwne szelesty. Powoli otworzyłam oczy. Pierwszą osobą, którą ujrzałam była moja mama. Później okazało się, że jest jedyna. I to jest to. Co ja mam jej powiedzieć. Prawdę? Czy znowu kłamać? Pim pim pim Sygnał smsa.
Od Justin ;*:
Nawet nie próbuj kłamać
Pieprzony jasnowidz. Zaśmiałam się w myślach. Sama nie wiem..
-Abby kochanie- moja mama zaczęła płakać.
-Mamo spokojnie. Już wszystko w porządku.- próbowałam ją uspokoić
-Córciu jak ja mam być spokojna. Ty prawie umarłaś.- wymachiwała rękami, chyba żeby sobie ulżyć
-Ale przecież żyję i nic mi nie jest.
-Powiedz kto ci to zrobił. To Jake prawda?- Brawo Abby myśl myśl. Śpiewałam w myślach piosenkę Kubusia Puchatka kiedy miał problem pukał się łapką w głowę, żeby myśleć. Tak wiem to dziecinne,
-Nnnie.. Znaczy tak- i tak kiedyś musiała się dowiedzieć.
-On wcześniej coś ci już zrobił?- nie chciałam odpowiadać po prostu pokiwałam twierdząco głową- Dziecko, czemu ty mi wcześniej nie powiedziałaś?
-Mamo możemy porozmawiać o tym później. Nie teraz. Nie tutaj.
-Masz rację córciu. Teraz musisz wydobrzeć. Porozmawiamy o tym w domu i obiecuję ci, że tego tak nie zostawię- Powiem wam szczerze, że te słowa niby proste i oklepane, ale w jakimś stopniu podniosły mnie na duchu. Miałam już dwie osoby, które mi pomogą. Chociaż sama nie wiedziałam, czy to nie są puste słowa. To wierzyłam... Chciałam wierzyć. Moje rozmyślenia przerwało pukanie do drzwi, następnie widok ich rozchylonych, a w nich Justina.
-Cześć słoneczko.- uśmiechnęłam się na moje nowe przezwisko
-Hej.- odpowiedziałam, ukrywając ból, który cały czas przeszywał moje ciało.
-Jak się czujesz?
-Dobrze
-Nie kłam
-Czuję się w miarę. Jest trochę lepiej, okej?
-Tak teraz okej. Przynieś ci coś? Potrzebujesz czegoś?
-Po prostu połóż się tu koło mnie- powiedziałam zirytowana jego ciągłymi pytaniami i nadopiekuńczością. W sumie to ciężko mu się dziwić. Zadziorny uśmiech wkradł się na jego usta, po czym położył się koło mnie. Leżeliśmy w ciszy. Justin głaskał kawałki mojego ciała. Zaczynał od barków, szyi, dekoltu, brzucha, a mi zaczęły spływać łzy.
-Co się dzieje? Zrobiłem coś nie tak? - Szatyn zaczął panikować, gdy zobaczył moje łzy.
-On mnie oszpecił. Patrz- mówiąc to podniosłam swoją koszulkę do góry, tak, aby chłopak mógł zobaczyć moje opuchnięte i posiniaczone ciało- Jestem brzydka. Przez niego- ponownie załkałam.
-Skarbie jesteś piękna.- głaskał mnie po policzku
-Kłamiesz.
-Nie kłamię, obiecuję. Jesteś najpiękniejsza, a siniaki i opuchlizna znikną.
-Ale co jeśli nie, kto mnie taką zechce.
-Ja cię chcę. - powiedział z nadzieją (?) w oczach. Chciałabym, żeby to była prawda. powiedział, tak, tylko po to, żeby mnie pocieszyć. Tak, to jedyne wyjaśnienie. Muszę coś wymyślić, żeby nie wyjść na idiotkę. Nie Abby, nie możesz pokazać, jak bardzo jesteś poruszona tymi słowami.
-Justin. To nie to samo. Ty jesteś moim przyjacielem.- powiedziałam jąkając się, a wyraz twarzy Justina się zmieniła. Posmutniał. Dlaczego?
-Tak. Masz rację- uśmiechnął się - spróbujmy zasnąć okej?- powiedział po czym cmoknął mnie w policzek.
Justin's POV
Abby już spała. Jej klatka piersiowa unosiła się równomiernie. Jej słowa... zabolały mnie? Nie wiem czy to dobre słowo. Po prostu uświadomiły mi prawdę. Ona nic do mnie nie czuje. A ja prawdopodobnie robię z siebie debila. Trudno.
~.~.~.~.~.~.~.~.~
Hejka kochani. Witam was po sporej przerwie. Przepraszam, że tak długo nie było rozdziału. Musiałam przemyśleć parę spraw, byłam na pięciodniowej wycieczce. Jeszcze nauka do tego i tak jakoś wyszło. Do tego było naprawdę mało komentarzy. Przez co, nie miałam motywacji. Jeszcze raz przepraszam. A co do rozdziału,, wydaje mi się, że jest nudny, ale mam nadzieję, że się spodoba. Co do bloga to dalej zastanawiam się, czy jest sens dalej to pisać. Jeżeli czytacie komentujcie. Takie trudne? Może po prostu nie nadaje się do pisania. Zobaczę pod tym rozdziałem, jak będzie z komentarzami i wtedy zdecyduję :) Kocham was i do następnego :)
Kliknij czytam
ask
twitter
Jest sens pisania tego bloga, jest wspaniały, ty jesteś wspaniałą pisarką.. doskonale ukazujesz uczucia bohaterów, a wiem jakie to trudne. Świetny blog, świetny rozdział. Nie możesz go kończyć. To po 1.
OdpowiedzUsuńPo 2 jak możesz twierdzić że rozdział jest nudny? Tyyyle sie dzieje, Abby obudziła sie i ma sie lepiej, to najważniejsze.
Po 3 szkooda mi Justina ;< jej on sie otworzyl, pow co czuje, a ona... jejku. Nawet nie chce myslec co on musial czuc.. ;<
Po 4 rozdzial jest asdjjds, fenomenalny, najlepszy aaaaaa.
Po 5 i ostatnie, kooooch. Cię i twojego bloga. Zabraniam ci ko kończyć. Czekam na nn xx
true-big-love-jb.blogspot.com
red-sky-jb.blogspot.com
Jest sens, nie mów, że nie. Ten blog jest po prostu świetny, ludziom nie chce się po prostu komentować, to są debile! Ughh mam nadzieje że nie zawiesisz bloga, tak bardzo lubię ta parę :) a co do rozdziału, nie jest nudny wręcz przeciwnie, szkoda że Justin nie wyłożył wszystkich kart na stół no, ale cóż zrobi to kiedy indziej. Powodzenia w pisaniu mam nadzieje że kolejny rozdział pojawi się szybko, nie mogę doczekać się jak potoczą się ich losy! xoxo ♥
OdpowiedzUsuńZwracam się do osób które czytają a nie chce im się pozostawić głupiego komentarza. Może i nie takiego głupiego bo autorkę naprawdę to motywuje do dalszego pisania więc pozostawcie ten komentarz!!!
OdpowiedzUsuńRozdział super tak jak poprzednie :*
Nigdy nie mów, że nie ma sensu pisać tego bloga. Jest wspaniały, na pewno dużo osób to czyta tylko po prostu nie chce im się napisać jednego komentarza. Nie rozumiem, czy to tak wiele? A co do rozdziału to super szkoda tylko, że ona nic nie czuje do Justina :/ Czekam nn <3
OdpowiedzUsuńsupcio justi czekam na nexta x
OdpowiedzUsuńOj, Justuś jest taki kochany i troskliwy w stosunku do Abby. Kurcze no, i powiedział, że ją kocha. Szkoda tylko, że ona była wtedy nieprzytomna. Tak szczerze, to ja się bardzo zastanawiam, czy Abby faktycznie traktuje Justina jako przyjaciela, czy w głębi serca jest w nim zakochana, ale myśli, że Jus traktuje ją jak przyjaciółkę. Mam nadzieję, że w końcu powiedzą sobie o swoich uczuciach. No ale jeszcze bardziej mam nadzieję, że Jake zamkną za znęcanie się nad nią. Przecież jest taka malutka, delikatna i kochana. Nie zasługuje na takie traktowanie. ,usi raz na zawsze uwolnić się od tego brutala i damskiego boksera.
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział i przepraszam, że nie przeczytałam szybciej, ale nie miałam czasu ;)
black-tears-jb.blogspot.com
my-heaven-jb.blogspot.com
Rozdział był taki słodki! W sensie, Justin jej tak słodził i w ogóle on jest taki.. .EFOEGOKROGKOR *_*
OdpowiedzUsuńChyba wiesz o co mi chodzi, skarbie? :* Jejku, oni są dla siebie stworzeni, a Abby pieprzy o jakiejś przyjaźni.. :( Nie! ŻADNEJ PRZYJAŹNI, TU MA BYĆ MIŁOŚĆ! Błagam, niech oni będą razem! <33
Co do Ciebie, to jestem cholernie zdenerwowana. Dziewczyno, masz niesamowity talent, dar a Ty go chcesz zmarnować. Nie przestawaj pisać! W Twoim wypadku jest to grzech!
Spójrz, ile osób to czyta! Ja również! Masz zbyt idealny styl pisania na zrezygnowanie! Dziewczyno, błagam.. Nie rób tego :(
Kocham Cię i Twoje opowiadanie.
Czekam na nn.
~ Drew.
http://glow-in-your-eyes-enlighten-my-world.blogspot.com/
przypadku* xd
Usuńfajne :)
OdpowiedzUsuńbardzo fajny rozdział, czekam na następny ♡
OdpowiedzUsuńSuper:-)
OdpowiedzUsuńCzekam na next:-)
Dopiero tu trafiłam, ale b a r d z o mi się spodobało <3 Obserwuję! ♥
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału, to fantastyczny i przesłodki ;* Bogu dzięki, że Abby się obudziła :> Biedactwo... Justin taki kochany ^^ Szkoda, ze Abby tak jakby trochę go odepchnęła z tym, że jest jej przyjacielem, bo jak Justin powiedział - zabolało go to, Ale i tak wierzę, że będą razem! ^^ Belieber :D <3
Do następnego i zapraszam do mnie;*
among-the-people.blogspot.com
PS. Boski szablon i najlepsze piosenki *-*
Usuń