wtorek, 19 sierpnia 2014

Rozdział 13 cz.2

Abby's POV
Siedzieliśmy w samochodzie Justina śpiewając piosenki wydobywające się z głośników radia. Chciałam jak najszybciej dostać się do tego centrum handlowego, bo jeśli tak dalej pójdzie to dotrę tam cała rozmazana przez łzy. Popłakałam się ze śmiechu i to nie jeden raz.
-Jesteś idiotą wiesz?- zapytałam przez śmiech.
-Kochanie nie płacz- również się zaśmiał
-To nie gadaj takich głupot- uniosłam głos cały czas się śmiejąc.
-Ale masz na myśli porównywanie cię do pingwina czy...
-Justin- pisnęłam-skończ.
-Okej okej już jesteśmy.
-No na reszcie- westchnęłam i zamachnęłam się żeby otworzyć drzwi, ale Justin mnie wyprzedził i je zablokował.
-Ile razy mam ci powtarzać, że jak jeździsz ze mną to ja otwieram ci drzwi?
-Oezu Justin nie przesadzaj.
-Nie przesadzam- zaśmiałam się.
-No to wyjdziesz?- zapytałam. Justin pokazał palcem na swój policzek w namyśle, że go tam pocałuje. Pochyliłam się nad nim i przybliżyłam usta do jego policzka, kiedy on w ostatniej chwili przekręcił głowę tak, cmoknęłam go w usta.
-Ha ha ha bardzo zabawne- udałam zirytowaną i przewróciłam oczami. - idziemy już?- zapytałam znudzona po czym szatyn wysiadł, obszedł samochód dookoła i otworzył mi drzwi.
-Dziękuję- kiwnęłam głową i pocałowałam go w policzek
-No i tak ma być- zaśmiałam się z jego odpowiedzi.
-Nie przyzwyczajaj się- odparłam po czym Justin oparł rękę na moim karku tak, że szliśmy przytuleni. Palcami, które zwisały po mojej lewej bawił się moimi włosami i okręcał je sobie wokół palca. Weszliśmy do centrum handlowego, które jest chyba największe w całym mieście. Doszliśmy jakiejś perfumerii, zaczęłam rozglądać się za moją przyjaciółką, która powinna już tu być.
-Nie przejmuj się słońce zaraz przyjdzie.
-Ty masz jakiś dar czytania w myślach czy jak?- pokręciłam głową w rozbawieniu. 
-Cześć gołąbeczki- usłyszeliśmy za sobą, na co odwróciliśmy się jednocześnie. Jass pomachała do nas przelotnie i od razu zaciągnęła do jednej z sieciówek. 
-Widzę, że ty od razu przechodzisz do rzeczy.- zaśmiałam się po raz kolejny- Jaki ja mam dzisiaj dobry humor, aż sama się sobie dziwię.
-I tak ma być już zawsze zrozumiano?- Justin spojrzał na mnie z poważnym wyrazem twarzy.
-Dobrze tatusiu- zasalutowałam żartobliwie.
-Moja dziewczynka- pocałował mnie w policzek. 
Weszliśmy do jednego z butików i od razu w oczy rzuciła mi się przepiękna sukienka
-Wiem na co patrzysz. Jest śliczna.- Jass dźgnęła mnie w żebra po czym wprost wepchnęła mnie do przymierzalni. - Rozbieraj się zaraz ci ją przyniosę.- Coś czuję, że moja przyjaciółka zostanie w przyszłości dyrygentem albo coś w ten deseń. Zaśmiałam się w myślach po czym zdjęłam przez głowę koszulkę i zsunęłam jeansowe szorty z wysokim stanem. Stanęłam przed lustrem w samej bieliźnie i przyglądałem się sobie. Zmieniłam się i nie mówię tylko o zmianie parametrów mojego ciała. Moja twarz się zmieniła. Nabrała kolorów. Nie jest już blada i wycieńczona. 
-Abby masz tę sukienkę. Przebieraj się.- ponagliła mnie Jass.
-Gdzie ci się tak spieszy?- zapytałam moją przyjaciółkę ubierając sukienkę.
-W sumie nigdzie, ale chce już cię w niej zobaczyć.- uśmiechnęła się szeroko.
-No już. I jak? Jass jest za duża.
-Boże dziewczyno ty znowu schudłaś?
-Tylko trochę jak byłam w szpitalu.
-Akurat, poczekaj tu przyniosę mniejszy rozmiar.- wyszła z przymierzalni dosłownie na minutę po czym znowu przyniosła mi sukienkę tym razem mniejszą.- musi być dobra bo to najmniejszy rozmiar. Włóż ją, a ja pójdę poszukać czegoś dla siebie. 
-Okej Jass.- wygoniłam ją i szybko ubrałam strój. - Jasmine!- zawołałam przyjaciółkę- zapnij mi zamek!- wołałam, ale nadal nikt nie przyszedł. Kiedy miałam już wołać po raz kolejny poczułam ciepły oddech na szyi, a chwilę potem zimne ręce zasuwające zamek sukienki. 
-Wyglądasz zajebiście pięknie- Justin wychrypiał wprost do mojego ucha. 
-Tak myślisz?
-Jesteś piękna, wiesz o tym?- powiedział i zaczął składać pocałunki na moich ramionach
-Justin...
-Najpiękniejsza- wyszeptał między pocałunkami.
-Abby? Wołałaś mnie?- usłyszeliśmy piskliwy głos mojej przyjaciółki, na co Justin oderwał się ode mnie- Przepraszam, nie chciałam przeszkadzać- zachichotała.
-Justin, masz przechlapane- powiedziałam poważnym głosem.
-Tak? A co ja zrobiłem?- zaśmiał się
-Nie wiem co zrobiłeś, ale wiem, że to ty będziesz się tłumaczył Jass.
-Przestań słońce nie musimy się nikomu tłumaczyć- Justin próbował się wytłumaczyć chichocząc pod nosem.
-Wziąć tą sukienkę?- zapytałam
-Uwielbiam twoją zmianę tematu- zaśmiał się
-Jeśli chcesz możemy wrócić do rozmowy, którą odbyliśmy przed chwilą- pokręciłam głową
-Nie!- Justin krzyknął na co się zaśmiałam
-Tak myślałam. Więc, jak sukienka?
-We wszystkim wyglądasz ślicznie, bo sama jesteś śliczna, ale odpowiedź brzmi tak weź tą sukienkę, bo wyglądasz w niej ślicznie, bo jesteś śliczna a ja nie mam zamiaru dłużej szukać innych sukienek, poza tym nie ma powodów żeby szukać innych, ponieważ wyglądasz w tej śliczn...- Justin zaczął gadać, a ja wpatrywałam się w niego z niedowierzaniem, po czym zaśmiałam się.
-Okej. Zrozumiałam.
-Tak. - szatyn uniósł dłoń zaciśniętą w pięść, wykonując gest, jakby wygrał milion dolarów na jakiejś loterii.- Plan zadział- zaśmiał się.
-Jesteś niemożliwy.
-Dziękuję kochanie- pocałował mnie w policzek.- po czym wyszliśmy z przymierzalni kierując się w stronę kasy.

***

Jechaliśmy z Justinem do domu. Po udanych zakupach, które trwały nie więcej niż trzy godziny z tego względu, że Jass również bardzo szybko znalazła tą świetną, idealną, jedyną, najlepszą sukienkę. Także... Wracając do tematu po zakupach poszliśmy jeszcze do Starbucksa, aby napić się mrożonej kawy, która nas orzeźwiła w tak upalny dzień. Droga minęła nam dość szybko, a po niej udaliśmy się prosto do mojego pokoju, żeby resztę tamtego dnia, spędzić w łóżku, na oglądaniu seriali, które obydwoje uwielbialiśmy. Przebrałam się w dresy i luźną koszulkę i położyłam się obok Justina, który rozłożył się na moim łóżku, zajmując niemalże całe miejsce.
-Posuń się mężu- zażartowałam.
-Musimy zainwestować w większe łóżko żono- odpłacił mi się tym samym.
-Dobrze, ale najpierw się posuń.
-No już już. - zrobił to, o co go poprosiłam, a ja położyłam się wygodnie. Oglądaliśmy kolejny odcinek "Przyjaciół" kiedy do głowy wpadło mi pewne pytanie.
-Justin?- zapytałam niepewnie
-Hmm?- wymruczał nie odrywając wzroku od ekranu telewizora.
-Gdyby Jake... Gdyby Jake mnie porwał szukałbyś mnie?- po wypowiedzeniu tych słów jego wzrok z telewizora padł na mnie.
-Abby co ty w ogóle za pytania zadajesz? Oczywiście, że bym cię szukał. Spędzam z tobą każdy dzień i jestem pewien, że chce spędzić kolejny. Kiedy nie ma cię przy mnie więcej niż godzinę zaczynam wariować z tęsknoty do ciebie. Nie wiem, czy coś ci się stało, czy jesteś bezpieczna, o czym aktualnie myślisz, czy jesteś szczęśliwa, czy się uśmiechasz. Chyba mnie od siebie uzależniłaś- zaśmiał się po czym podrapał po karku ze zdenerwowania.- Tak sobie teraz myślę, że to chyba jest dobry moment do powiedzenia ci czegoś co od jakiegoś czasu mnie nurtuje.- zaczął mówić gestykulując dłońmi myśląc że pomoże mu to się uspokoić, tylko czemu on się tak denerwuje?- Tak mi się wydaje, że hm, chyba ja.. i ty.. ja chyba się w tobie zakochałem- powiedział w końcu, do mnie te słowa docierały w zwolnionym tempie. Sama nie wiem ile tak siedzieliśmy. 
-Justin ja..
-Nie musisz mi odpowiadać- zaczął się wiercić- ja chyba powinienem już pójść
-Nie Justin poczekaj!- odwrócił się w moją stronę - Ja czuję to samo.
-Naprawdę?- w jego oczach widoczne były iskierki, a twarz się rozpromieniła.
-Tak- przytaknęłam głową, a Justin zbliżył się do mnie, po czym mnie pocałował. 




10 komentarzy = następny rozdział


~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.
Hejka kochani. :)) W końcu mamy nowy rozdziały. Przepraszam, że tak długo, ale miałam kłopoty z weną i w sumie dziwna teraz sytuację. Mam nadzieję, że wam się spodoba, no i przepraszam że musieliście tak długo czekać. Do następnego xoxo
ZAZNACZ CZYTAM
SKOMENTUJ
TWITTER
ASK